Dostęp do zawartości strony jest możliwy tylko dla profesjonalistów związanych z medycyną lub obrotem wyrobami medycznymi.

Biel śniegu

Autor:
Tadeusz Pieronek, bp

Tegoroczna zima sprawiała wrażenie, że się obraziła i nie nadejdzie by sprawić radość dzieciom i narciarzom, a może jeszcze artystom, bo przecież inni, wrażliwi na zimno, raczej nie protestowaliby, gdyby nie nadeszła. Oczywiście, drogowcy, odpowiedzialni za porządek, za przejezdność dróg zacierali ręce z radości, bo zaoszczędzili, i to sporo, na kaprysach pogody. Piaskarki, odśnieżarki, zasoby soli przemysłowej dla zwalczenia gołoledzi zalegały w magazynach, gotowe nawet przetrwać do następnego roku.

Ale zima nie jest taka głupia, żeby nie wykorzystać przyznanego jej przez naturę czasu. Widocznie jest jej to potrzebne, co więcej, chyba przychodzi po to, by dokonać swego, czyli zniszczyć co tego wymaga, ucieszyć tych, którym śnieg jest potrzebny do życia, a zwłaszcza, przynajmniej na krótki czas przykryć goliznę i brzydotę świata i ukazać, że mimo wszystko jest naprawdę piękny.

Pierwszy śnieg, obfity i puszysty, pokrywający swoją bielą wszystko, jest jakimś przypomnieniem człowiekowi i światu, że istnieje możliwość osiągnięcia tego, co potrafi natura, by ta przestrzeń, w której żyjemy, ta fizyczna, geograficzna, pejzażowa, ale także ta, która wewnętrznie czyni nas pięknymi, pojednanymi, przyjaznymi, życzliwymi sobie, stała się rzeczywistością.

Ideał? W jakimś sensie tak. Ale kto zrezygnował z ideałów zawsze pozostanie więźniem malizny, pieniądza, kariery i korzystania z tego, co zaspokaja niepohamowane ambicje, podsyca egoizm i nie buduje wspólnego dobra.

Biel śniegu ma też inne symboliczne znaczenie. To zjawisko jest efektem działania czystych praw natury nie skażonych pomysłami ludzkimi, zmierzającymi do ich korygowania. Jest ono raczej znakiem, przestrogą, niż regułą, zmierzającą do przyjęcia białej warstwy puszystego śniegu za zasadę życia.

Człowiek nie jest zdolny do osiągnięcia doskonałości jednym aktem. Chcąc być kimś, musi zakasać rękawy i ciężko się nad tym napracować. To zawsze jest bardzo trudna droga, pełna poświęceń. Nie można zostać dobrym anestezjologiem czy chirurgiem z naboru. Ale można, co nie jest łatwe, wtopić się w tę przedziwną symbolikę bieli śniegu i stać się aniołem, niosącym pacjentom nadzieję, która jest im częściej potrzebna niż lekarstwo czy udany zabieg.

Kraków, dnia 5 lutego 2014 r.

Autorzy
Tadeusz Pieronek, bp