Dostęp do zawartości strony jest możliwy tylko dla profesjonalistów związanych z medycyną lub obrotem wyrobami medycznymi.

Cichy zabójca wspólnoty ludzkiej

Autor:
Tadeusz Pieronek, bp

Pamiętam, że kiedyś w latach osiemdziesiątych minionego wieku odłożyłem na kilka dni wyjazd na wakacje, ponieważ musiałem pilnie napisać ważną opinię prawną. Lato było upalne, co sprawiało, że trudno było mi pracować, bo myśl wciąż uciekała nad morze, tym bardziej, że na włoskich plażach pojawiła się wielka atrakcja – plażowicze pływając w morzu rozmawiali ze sobą dzięki telefonom komórkowym. Było to szokujące dlatego, że w Polsce ciągle jeszcze było trudno posiadać w domu osobisty telefon.

Oczywiście, wszyscy cieszyli się z takiego wynalazku, który umożliwiał szybką komunikację na szeroką skalę, a jak się później okazało, na osobisty kontakt z całym światem. Wprawdzie historia telefonii komórkowej ma już w Europie ponad sześćdziesiąt lat, a w Polsce ponad dwadzieścia pięć lat, ale to wystarczyło, aby dzisiaj dosłownie każdy ją posiadał. Nie ulega wątpliwości, że komórka zrewolucjonizowała świat, zwłaszcza kontakty międzyludzkie. Dziś bez niej już nie można żyć. Przecież tak bardzo ułatwia wiele spraw, nie tylko osobistych, a w połączeniu z Internetem stała się swego rodzaju sposobem na życie aż tak mocnym, że wiele osób woli patrzeć w ekran smartfona, niż rozmawiać z kimkolwiek.

Uzależnienie od telefonu i innych urządzeń elektronicznych jest porównywane ze skutkami alkoholizmu, z zażywaniem narkotyków i powoduje chorobę zwaną fonoholizmem, która wymaga leczenia. Jest ona szczególnie groźna dla dzieci i młodzieży, gdyż utrudnia im posługiwanie się normalnym, ludzkim językiem zrozumiałym dla wszystkich. Ponadto ma fatalny wpływ na polszczyznę jaką się posługują, może spowodować bezsenność oraz naruszyć równowagę psychiczną.

Wystarczy zaobserwować zachowanie się gości zaproszonych na spotkanie. Trudno się z nimi porozumieć, ponieważ wszyscy biorą ze sobą komórki, bo jakże mogą się bez nich obejść, skoro lada chwila ktoś zadzwoni i trzeba z nim pogadać. Spotkanie towarzyskie ma już inny charakter. Nie koncentrujemy się na naszych sprawach, rozmowa się rwie, a myśli skaczą i błąkają się po świecie. To samo można zaobserwować w grupach młodzieżowych i wśród dzieci. Wyciągają swoje telefony i nie patrzą w twarz swoich sąsiadów, kolegów, nie rozmawiają z nimi, widocznie lepsze i ciekawsze tematy można samemu znaleźć w komórce.

Czy nie czas, by się zastanowić dokąd nas to zawiedzie? Czy aby to nie jest już za późno? Przecież takie zachowania niszczą to, co buduje wspólnotę ludzką, gdyż utrwala w nas niebezpieczną postawę obcości wobec drugiego człowieka. Nie sądzę, by urządzenia elektroniczne były zdolne zastąpić nam kontakt międzyludzki, niezbędny dla rozwoju każdego z nas.

Autorzy
Tadeusz Pieronek, bp