Dostęp do zawartości strony jest możliwy tylko dla profesjonalistów związanych z medycyną lub obrotem wyrobami medycznymi.

Nie dadzą pożyć

Autor:
Tadeusz Pieronek, bp

Człowiek nie zawsze wie po co żyje, a prawie nigdy nie wie, jak długo będzie żył. Jeżeli na pierwsze pytanie potrafi sobie wyrobić jakąś opinię, to co drugiego, wykluczając przypadki nieprzewidziane, albo ewidentne oznaki zbliżającej się śmierci, jest zupełnie bezradny. Wprawdzie można zapytać tych, którzy znają się na wszystkim i reklamują swoje usługi, choćby w Internecie, że są w stanie przewidzieć długość ludzkiego życia, ale radziłbym, by się nie dać nabrać takim naciągaczom.

Jest faktem, że osiągnięcia medycyny są dziś tak zadziwiające, że życie człowieka, zwłaszcza w krajach zamożnych, wydłużyło się przeciętnie o kilkadziesiąt lat. Jeżeli przed stu laty prasa krakowska donosiła, że spłoszony koń zabił pięćdziesięcioletniego staruszka, to był to wyraz powszechnie przyjętej opinii, że ten wiek był kojarzony ze starością. Z tego wcale nie wynika, że w tamtych czasach nikt nie dożywał wieku siedemdziesięciu, czy nawet stu lat.

Niewątpliwie, postępy medycyny stwarzają sytuację, w której, mając pieniądze, można sobie zafundować dłuższe życie. Brzmi to dość cynicznie, ale taka jest prawda. Wydaje się, że to jest dzisiaj problem wielu krajów, które stać na bezpłatną opiekę lekarską, ale nie stać ich na to, by każdemu choremu zapewnić dostęp do najnowszych leków, najlepszej aparatury, najlepszych klinik. Musi istnieć jakaś granica, której państwo, gwarantujące darmową opiekę lekarską (o tyle, o ile, bo przecież obywatele pokrywają, przynajmniej część tych kosztów wpłacanymi składkami), musi powiedzieć, że go na to nie stać.

Nie sądzę, by ktokolwiek, nie będąc demagogiem, domagał się takich świadczeń, których państwo nie jest w stanie pokryć. Marzenie, by każdego pacjenta leczyć sposobami jakie są dostępne na świecie, jest nierealne. Może kiedyś, ale nie dzisiaj. Może w Ameryce (choć tam tego nie ma), ale nie w Polsce. Jednym słowem, nie dają pożyć. Mogliby, a nie tyle nie chcą, ale nie mogą, bo ich na to nie stać.

W tym ambarasie jest jednak promyk nadziei. Leczenie, kiedyś dostępne tylko dla tych, którzy mogli za to prywatnie zapłacić, w wielu przypadkach staje się w miarę upływu czasu, opanowywania skomplikowanych technik, osiągalne dla wielu. Jest tu coś z pomysłu na produkcję taśmową, która pozwala powielać genialne pomysły, czyniąc je dostępnymi za mniejsze pieniądze.

W Polsce pojawia się nowe wyzwanie. Od uchwalenia ustawy o wieku emerytalnym, 67 lat dla mężczyzn i kobiet (chciały równości, to ją mają!), pojawia się pytanie, czy współczesna, polska medycyna jest przygotowana na to, by wszystkim podopiecznym wskazać najpierw taką profilaktykę, by wszyscy, do 67 lat, byli zdolni do pracy i by zapewnić im taką opiekę medyczną, by po przejściu na emeryturę mogli spokojnie korzystać z dóbr tego świata, co najmniej przez dalsze dwadzieścia lat, mając na to wystarczające zabezpieczenie materialne. Oby tak było!Kraków, dnia 14 maja 2012 r.

Autorzy
Tadeusz Pieronek, bp