Dostęp do zawartości strony jest możliwy tylko dla profesjonalistów związanych z medycyną lub obrotem wyrobami medycznymi.

Opowiastka N-denna

Autor:
Zbigniew Mazgaj

Wielce Szanowni Państwo! Zauważyliście zapewne, że fizycy, czyli ludzie na ogół mądrzy, swoje teorie wszystkiego nader chętnie rozpinają na N-wymiarach? Przyznaję, skusiłem się! Nie mając wszakże ambicji ujęcia natury wszechrzeczy w jednym równaniu, postanowiłem przyjrzeć się pewnej znanej historii i przebijać się przez kolejne jej warstwy aż do sedna. Zaczyna się ona tak: „A gdy chłopcy urośli, Ezaw stał się zręcznym myśliwym, żyjącym w polu, Jakub zaś był człowiekiem spokojnym, mieszkającym w namiocie.”1

Tak, tak! To jedna z najbarwniejszych opowieści biblijnych. Jest tu wszystko: kanty i oszustwa, miłość i nienawiść, ucieczki i pościgi, zdrady i przebaczenie. Ba, jest nawet archetyp szalonego naukowca! Toż w hodowli rogacizny Jakub odniósł, na niwie genetyki stosowanej, sukces tak doskonały, że prawa Mendla2 winny nosić jego imię. Zaś łażący wte i wewte po drabinie aniołowie są dla wyznawców von Dänikena3, udokumentowanym dowodem wizyty Obcych. Uwzględniwszy ponadto oczywistą zagwozdkę natury etycznej (czemu mianowicie Pan nieustannie błogosławił miglancowi i oszustowi?) musicie przyznać, że mamy za sobą kilka den, nawet się nie rozkręciwszy. Nie o tym wszak chcę pisać. W tej historii majaczy dno dużo głębsze, odległe echo jednego z najważniejszych wydarzeń w dziejach – rewolucji neolitycznej4. Cóż może lepiej oddać zachodzące wówczas zmiany niż konflikt bliźniaków: myśliwego – lekkoducha, który za miskę zupy zrzeka się pierworództwa na rzecz statecznego, miłującego pokój pasterza? Nie dajcie się jednak zwieść, Ezaw nie był półgłówkiem! To typowy przedstawiciel odchodzącej formacji, dla którego myśl o posiadaniu na własność ziemi, czy zwierząt była abstrakcyjną niedorzecznością, zaś dojenie kóz – odrażające. Natomiast dla Jakuba i jemu podobnych, własność była warunkiem przetrwania. A historię, jak zwykle, napisali zwycięzcy.

No to drążymy! Osią zachodzących wówczas zmian była woda. Tak, woda! Potrzebna zwierzętom i uprawom w ilościach dotąd niewyobrażalnych, co oznaczało konieczność budowania infrastruktury: studni, kanałów, grobli, tam, cystern. Skala przedsięwzięcia znacznie przekraczała możliwości pojedynczej rodziny czy klanu, niezbędna stała się długotrwała współpraca większych grup. O tym, jak trudno jest cokolwiek zbudować w wodzie wie każdy, kto bawił się w piasku na plaży. A czy wiecie, że spadek kanału powinien wynosić około 2O na całej długości, w przeciwnym wypadku zmienia się on w zatęchłe bajoro, lub rwącą rzekę podmywającą brzegi? Prawidłowe jego poprowadzenie wymagało wykonania starannych pomiarów, szczegółowego wytyczenia trasy i ciągłego nadzoru w trakcie budowy. Zaowocowało to rozwojem metod zarządzania projektami, podziałem zadań i specjalizacją, oraz ukształtowaniem się złożonych struktur społecznych. Przy okazji musiała rozwinąć się inżynieria, matematyka, geometria, no i rzecz jasna astronomia, bo rolnikom niezbędny był kalendarz, by wiedzieć kiedy siać. A wszystko po to, aby zgromadzić nadwyżki żywności na ciężkie czasy. Oczywiście, tam gdzie są zapasy nie brak amatorów darmowej wyżerki. Ludzie zaczęli więc pomieszkiwać blisko siebie w łatwych do obrony osadach, które z czasem przekształciły się w miasta. Przecież ten, kto umie zbudować groblę, bez problemu wzniesie mur.

Brnijmy głębiej. Koncentracja dużej ilości zwierząt, ludzi i ówczesnego przemysłu (choćby serowarnie czy garbarnie) na małej przestrzeni nieuchronnie prowadziła do bakteryjnego skażenia wód powierzchniowych. Mycie się w takiej wodzie, o piciu nie wspominając, oznaczało pewną chorobę, często śmierć. Skalę problemu znakomicie ilustrują ruiny akweduktów rozrzucone po całym terytorium Imperium Romanum. A przecież to tylko wierzchołek góry lodowej, równie ważne było to, czego turyści zwykle nie oglądają: kanały odprowadzające nieczystości. Rzymska Cloaca Maxima istnieje od VII w p.n.e. i funkcjonuje do dzisiaj! Ich budowa i utrzymanie musiały kosztować fortunę, co świadczy o powadze z jaką traktowano problem wody.

Ale to nie koniec! Ludzie musieli coś wymyślić, zanim nauczyli się budować akwedukty. I wymyślili! W basenie Morza Śródziemnego rozwinęła się cywilizacja wina wytwarzająca napoje z moszczu owoców. Są bezpieczne, bowiem zawierają naturalne antybiotyki, zaś po fermentacji zyskują dodatkowy walor bakteriostatyczny. Biedniejszym przypadło w udziale sfermentowane zboże, czyli piwo. Jego przygotowanie wymaga długotrwałego ogrzewania brzeczki, by skrobia przekształciła się w cukry proste zjadliwe dla drożdży, a przy okazji zachodzi pasteryzacja. Dawno, dawno temu jakiś głodny tatuś zjadł sfermentowaną kaszkę i tak się zaczęło… W każdym razie wykopaliska archeologiczne świadczą, że wszędzie wraz z rozwojem rolnictwa pojawiała się produkcja alkoholu na masową skalę. Z konieczności pili go wszyscy, od dzieci po starców i od świtu do nocy. Na Dalekim Wschodzie z kolei rozkwitła cywilizacja herbaty, której przyrządzenie wymaga wrzątku. I chociaż znano tam również wino ryżowe, to alkohol nigdy nie zyskał takiej popularności jak na Zachodzie. Kto wie, może dlatego, że w tamtejszej populacji częsty jest brak genów odpowiadających za syntezę enzymów rozkładających alkohol? Dla nieszczęśników dotkniętych tą przypadłością byle bibka oznacza katzenjammer na miarę Muru Chińskiego. I może właśnie dlatego poza zwyczajem picia herbaty z Dalekiego Wschodu dotarły do Europy palarnie opium? Nota bene, w starożytności ośrodkiem jego produkcji był Cypr, skąd je masowo eksportowano w naczyniach o niedwuznacznym kształcie makówek… Nie miejcie złudzeń, w Nowym Świecie też nie było inaczej. Toż alkohol z kukurydzy, meskalina i koka stanowią nieprzemijający wkład rdzennych Amerykanów w nasze dziedzictwo.

Tak, tak Moiściewy! Trzeba to wreszcie jasno i bez ogródek powiedzieć: zręby cywilizacji zbudowano na rauszu i na haju. Może dlatego świat bywa taki pokręcony?

Z.M. Bibliografia:

  1. Biblia Tysiąclecia, Gen 25:27
  2. Gregor Mendel (1822 – 1884) pionier badań nad dziedziczeniem, prekursor genetyki.
  3. Erich von Däniken, (ur. 1935) pisarz, autor koncepcji wpływu istot pozaziemskich na prehistorię.
  4. Rewolucja neolityczna – Proces przechodzenia ludzkości od koczowniczego, zbieracko-łowieckiego trybu życia do osiadłego pastersko-rolniczego (ok. 10 000 – 4 000 r p.n.e.).
Autorzy
Zbigniew Mazgaj

Consultronix