Dostęp do zawartości strony jest możliwy tylko dla profesjonalistów związanych z medycyną lub obrotem wyrobami medycznymi.

TENE, BENE, HALTE FEST!

Autor:
Leszek Mazan
Pepek

Nad Wartą i Odrą płonęły jeszcze pogańskie ogniska, na piaskach Mazowsza, gdzie dziś stoi Pałac Kultury i Nauki im. Józefa Stalina oddawano jeszcze hołdy bogowi Swarożycowi gdy krakowianie, ochrzczeni przez Cyryla i Metodego pławili się już w szczęściu chrześcijaństwa. Cudownym zbiegiem okoliczności przyjęliśmy chrzest dobre sto lat wcześniej niż reszta tego nieszczęsnego kraju. To widać do dziś: jesteśmy inni, lepsi, bardziej cnotliwi, gospodarni, oszczędni, otwarci na potrzeby bliźnich. Skromność, której nauczyli nas święci misjonarze, nie pozwala wymieniać wszystkich naszych przewag dzięki którym Kraków, zgodnie z boską wolą, stał się pępkiem świata. Nie Delfy. Kraków, Kraków, Kraków. Z biegiem lat, przybywało dowodów naszych przewag – nad resztą ziem nad Odrą i Wisłą. Tu wynaleziono koło (naukowe dowody). Tu dwa tysiące lat temu urodził się Jezus (kto nie wierzy niech porówna architekturę kościoła Mariackiego z krakowską szopką betlejemską). Tu usypano pierwsze kopce (pomysł podchwycił cały kraj i pół Europy). Skomponowano pierwszą viagrę (ogon szczura, zgniła słoma z butów, zasuszona żaba). Wyhodowano i upilnowano ostatnią dziewicę (Wanda córka Kraka).Wynaleziono i objawiono światu pierwsze perfumy. Wypromowano (1402 rok) pierwszego polskiego magistra (mgr Andrzej Wężyk, syn kuchcika króla Jagiełły, zjedzony przez Litwinów) i pierwsze na świecie panie magister farmacji (1827, siostry Studzińskie). Tu pierwszy raz rozległ się krzyk dziecka w łonie matki (są zeznania ośmiu świadków) oraz dźwięk hejnału granego – jako jedyny w świecie – co godzinę przez żywego fajermana. W Krakowie, na ulicy Szewskiej miał swój debiut bejzbol (taka gra, ulubiona przez jankesów: bije się piłkę kijem, a potem ucieka), hamburger (zepsuta również przez potomków wuja Sama cudowna krakowska kanapka z plastrem gorącej pieczeni), wymyślona przez samego Kopernika rezygnacja z łamania chleba na rzecz kromek (szydercy z Warszawy, jak to oni, od razu wymyślili, że kromka krakowska to taka, przez którą widać Tatry). Pod Wawelem założono (do tej pory nie do końca wiadomo po co) pierwszą polską szkołę wyższą, wydrukowano pierwszą książkę i pierwszą (niech nam Bóg odpuści) gazetę, pół roku wcześniej niż we Lwowie zaczęto kopać piłkę. A odkrycia naukowe? A służba zdrowia? Ha! Właśnie w Krakowie pracował (1287) pierwszy znany z nazwiska polski lekarz, ojciec Mikołaj, który wyleczył księcia Leszka Czarnego z paskudnej choroby: paraliżu członka. Właśnie w Krakowie król Jan Olbracht założył coś w rodzaju pierwszej kasy chorych (Kasa – tłumaczył opierającym się senatorom – będzie chodzić za pacjentem, a nie jak do tej pory pacjent za kasą). Założył i – niewiarygodne! – żył jeszcze całe pół roku!… Tuż po transformacji ustrojowej, w roku 1990 dwaj dziennikarze krakowscy: Mieczysław Czuma i Leszek Mazan stworzyli zupełnie nową gałąź nauki: KRAKAUEROLOGIĘ, czyli badania wyższości Krakowa nad resztą świata. Wyniki prac publikują w kolejnych tomach, a jest ich jak dotąd, pięć. Ten fundamentalny nosi skromny tytuł „Pępek świata nazywa się Kraków”. Zarówno w nim, jak i w następnych, zgodnie z sugestiami współpracującego z grupą badawczą Consultronix’u spora część materiału dotyczy leków i urządzeń powstałych lub debiutujących na ziemiach polskich. Prócz nadal bardzo popularnej piastowskiej viagry niezmienne zainteresowanie wzbudza zastosowanie oleju skalnego do leczenia źle gojących się ran. Prekursorskie w Polsce uśpienie eterem (1847) pozwoliło prof. Ludwikowi Bierkowskiemu skonstruować stół operacyjny „Z bólem i lub bez bólu”. Pytanie takie zadawał profesor każdemu pacjentowi ostrzegając, że „bez bólu” będzie droższe, poczym wydawał komendę asystentom: – Tene, bene, halte fest! Nieszczęśnika przywiązywano do stołu pasami, których wielkość była proporcjonalna do przewidywanej siły reakcji pacjenta… Również w Krakowie stosowano do trepanacji czaszki piłę służąca do dekapitacji płodu, aparat do zaglądania do tchawicy przy pomocy świeczki, karmienia pacjenta przez odbyt, czy bezbolesnego rwania zębów przy pomocy prądu elektrycznego. Tańsze były kleszcze „do chędożenia zębów z niezwykłą lekkością”. To tylko niektóre wybrane urządzenia i narzędzia szpitalne na które można było składać zamówienie w Consultronix’ie, oczywiście, gdyby istniał. Nie istniał. Jeszcze. Teraz istnieje. Wnioski z lektury „Pępka świata” powinny więc nasuwać się same.

Autorzy
Leszek Mazan