Dostęp do zawartości strony jest możliwy tylko dla profesjonalistów związanych z medycyną lub obrotem wyrobami medycznymi.

Architektura – teoria czy praktyka?

Autor:
Krzysztof Ingarden, prof. dr hab. inż.

Najtrudniejsze są odpowiedzi na podstawowe, proste pytania. Do takich należy na przykład pytanie „czym jest architektura?”. Odpowiedzi na to pytanie poświęcono mnóstwo książek, niemniej nadal nie wydaje się ono być satysfakcjonująco wyjaśnione, skoro pojawiają się co kilka lat następne próby teoretycznego osaczenia fenomenu architektury. Podobne pytanie związane, i w jakiś sposób uzależnione od poprzedniego, dotyczy relacji pomiędzy teorią i praktyką architektury. Sprawa ta wcale nie jest prostsza od poprzedniej.

Po pierwsze Teoria teorii nie równa, mamy wiele poziomów i jej typów w odniesieniu do architektury, wymieńmy dla porządku kilka najważniejszych:

  • teoria dzieła architektonicznego, jako przedmiotu badań filozofii i estetyki;
  • teoria architektury jako przedmiotu badań psychologii i socjologii;
  • teoria projektowania architektonicznego – od zaleceń prakseologicznych do technologii, od krajobrazu do urbanistyki;
  • teoria stylu i formy architektonicznej; itp.

W powszechnej praktyce architektonicznej architekci starają się najczęściej korzystać z narzędzi technologicznych i teorii architektonicznych, spreparowanych na ich użytek przez fachowców w danej wyspecjalizowanej dziedzinie, czyli z gotowych wzorców do zastosowania. Estetyką i ontologią zajmują się filozofowie, teorią rozwoju form – historycy, funkcjonalnością – prakseolodzy… Architekci mogą czerpać z tych badań do woli. I często tak robią, czego bardzo znanym przykładem była znakomita historia współpracy filozofa Jacques Derrida z architektem Bernardem Tschumi, nad projektem Parc de la Villette w Paryżu w latach osiemdziesiątych XX wieku. Jednak wiele ówczesnych i późniejszych prób zastosowania teorii dekonstruktywizmu Derridy przez architektów w różnych krajach świata kończyło się najczęściej karykaturą architektury, co znamy z okresu mody na postmodernizm, która nie ominęła też i Polski.

W pełni twórcze, a także świadome wykorzystanie efektów prac teoretyków w praktyce przez architektów, to możliwość dana nielicznej grupie projektantów ambitnych oraz odważnych, ale także i krytycznych. Rozumieją oni, iż eksperyment intelektualny w architekturze musi trafić na odpowiednie warunki, na swój dobry czas i miejsce, a wtedy może zakończyć się sukcesem. Jednak niesie ze sobą także ryzyko odrzucenia, bądź niezrozumienia przez tak zwany rynek, czyli przez zamawiającego projekt, a w konsekwencji może doprowadzić do utraty zlecenia.Tu jednak dochodzimy do równie ciekawego problemu – problemu koniecznej, acz nieco tajemniczej równowagi pomiędzy wkładem intelektualno–teoretycznym aspirujących twórców, a ostatecznym rezultatem pracy projektowej – czyli ukończonym budynkiem. Ileż razy widzimy fiasko nieadekwatnie użytych teoretycznych koncepcji zamienionych w nieudolną kopię, kicz, pastisz1 oraz porażkę wtórnego odkrywania pretensjonalnych prawd, których młodość dawno minęła.

Tajemnica równowagi pomiędzy teorią a praktyką leży w trudnym do zdefiniowania talencie artystycznym. W tym, aby nie zapomnieć, iż dzieło oprócz szkiełka i oka, porusza wszystkie zmysły oraz emocje, że pociągające jest niedopowiedzenie, rozbudzenie ciekawości, delikatna gra emocji, a także doznań estetycznych (piękno w sztuce, mimo wielu zapowiedzi, jeszcze nie umarło!). Tajemnica polega też na tym, aby teorię należycie „zinterioryzować”, przetrawić tak, aby stała się w rękach twórcy „poruszającą prawdą” (o grze aktorskiej mówi się czasem w ten sposób). Być może, także i na tym, aby twórca mógł wspiąć się po szczeblach drabiny teorii, jednak dokonawszy tego móc ją odrzucić – w akcie prowadzącym do powstania nowej, tudzież prawdziwej wartości artystycznej.

Metafora zastosowana tu jest oczywistą analogią do końcowego postulatu zawartego w „Traktacie logiczno – filozoficznym” Ludwika Wittgensteina. Jednak, o ile Wittgenstein mówi o odrzuceniu języka, jako narzędzia poznania rzeczywistości (o rzeczach, o których nie możemy mówić pozostaje nam milczeć), to zastosowałem ją w odniesieniu do naszego architektonicznego tematu. Mając jednocześnie nadzieję, że możliwe jest osiągnięcie pełni i syntezy w architekturze, syntezy której nie uzyskamy bez przejścia szczebli teorii. Jednak syntezy nieosiągalnej bez praktyki oraz talentu artystycznego – bez prawdziwego aktu twórczego, w którym nie widzimy już szczebli drabiny, uwalniamy się od niej, jesteśmy już bowiem w innym miejscu, na innym poziomie.

Czy powyższa konstatacja wnosi coś do dyskusji o polskiej architekturze?Podobnie jak Teoria teorii nie równa, tak się ma też z Architekturą i architekturą. Tak jak na teorię i architekturę, tak i na Teorię i Architekturę musi znaleźć się odpowiedni czas, miejsce i klient (nie zapominając o architekcie!).

1 Wszystkich czytelników, którzy oglądali film „Miś”, a którzy w tym miejscu się zaniepokoili, uspokajam iż uwaga niniejsza nie odnosi się w najmniejszym stopniu do architektury siedziby firmy „Consultronix”, której to kiczu czy pastiszu nie można zarzucić, co świadczy nie tylko o tym, iż przy jej budowie zbiegł się odpowiedni czas z odpowiednim miejscem i architektem, ale też z odpowiedzialnym oraz świadomym klientem, czyli Zarządem firmy! (to mówię ja, Jarząbek…)

Autorzy
Krzysztof Ingarden, pro...

Ingarden & Ewy