Ceńmy każde osiągnięcie medycyny

Autor: bp Tadeusz Pieronek

Kategoria: Kultura i nauka Artykuł opublikowano w CX News nr 4/50/2014

Wielkie i niezaprzeczalne osiągnięcia współczesnej medycyny mają wiele źródeł. Pierwsze z nich to ciekawość poznania człowieka, możliwie ze wszystkich stron. Medycyna zawsze chciała wiedzieć o człowieku wszystko. O ile, mimo różnorodnych przeszkód i zakazów udało się jej poznać ciało człowieka, to o wiele trudniej było rozszyfrować jego psychikę, a zwłaszcza to, co nazywamy umownie jego duszą. W starych tekstach znajdujemy rozróżnienie na ludzkie ciało, ducha i duszę. Ciało można zbadać dokonując szczegółowych identyfikacji, ukazujących miejsce i rolę poszczególnych jego organów i ich współpracy dla dobra całego organizmu. Przy badaniu elementu duchowego skalpel odgrywa mniejszą rolę, ale przecież rozpoznanie funkcji ludzkiego mózgu daje również wielką garść informacji, jak się zachowuje człowiek korzystający w pełni z zasobów zdrowego mózgu i jakich elementów życia jest pozbawiony. Dusza, utożsamiana często z osobowością człowieka, jest niedostępna dla nauki. Jest tajemnicą, którą stara się tłumaczyć wiara, przekraczająca granice poznania naukowego. Kto chce się w życiu oprzeć jedynie na nauce, nie zazna nadziei życia wiecznego, bo po prostu nie rozumie związanych z nim kategorii. 

Magazyn medyczny CX News, wydawany przez Consultronix SA nie ma ambicji wytłumaczenia ostatecznego sensu życia człowieka. Ogranicza się raczej do sfer poddających się badaniu, szuka sposobów poznania zdrowia i choroby ludzkiego organizmu i sygnalizuje, zwłaszcza specjalistom, jakie kroki poczyniła medycyna, by chronić zdrowie człowieka. To nie muszą być odkrycia epokowe. Owszem, medycyna ma takie na swoim koncie i skutecznie przyczyniają się one do ratowania wielu skazanych na przedwczesną śmierć. Chyba każdy badacz poszukujący nowych leków po to by ulżyć ludzkim dramatom, chce dokonać jakiegoś znaczącego odkrycia, które wyzwoli ludzkość od niektórych chorób, zagrażających ich życiu, ale powinniśmy być wdzięczni nawet za małe kroki, które poprzez długotrwałe badania i doświadczenia prowadzą do postępu w medycynie. Cieszmy się z każdego osiągnięcia w badaniach i w konstruowaniu aparatur, które umożliwiają i udoskonalają pracę lekarzy w wielu przypadkach. Nie znam się na medycynie i dlatego mogę się wypowiadać w jej sprawie jako człowiek z zewnątrz. Od kilku już lat czytam i pisze do CX News, nie dlatego, że mam w nim coś do powiedzenia w sprawach ściśle fachowych, ale po to, by praca ludzi, niewątpliwie bardzo ważna dla dobra ogólnego, miała związek z problemami człowieka, mającego aspiracje wybiegające ponad świat znany medycynie, a związany zwłaszcza z tym, co dotyczy trwania człowieka także wtedy, kiedy medycyna już nie jest w stanie nic dla niego zrobić. 

Kraków, dnia 3 listopada 2014 r.



Ostatnio opublikowane artykuły w kategorii Kultura i nauka:

Odra - temat tabu?

FUNDACJA WHY NOT to grupa osób, która od listopada 2020 roku chce w sposób zorganizowany nieść POMOC, nieograniczoną szablonami, układami, granicami, przyzwyczajeniami. Rok 2020 był zaskakujący, zmieniający świat i społeczeństwa. Wirus SARS-CoV-2 szalał z niespotykaną siłą, dewastując życie na całym świecie. Rok 2022 to rozpoczęcie militarnej napaści na Ukrainę wywołującej ogólnoświatowy kryzys energetyczny. Nie zapominamy o ciągłym niszczeniu środowiska naturalnego przez rozwijający się przemysł. Chcemy POMAGAĆ! Wiemy, że tej pomocy będzie potrzebował niejeden z nas, a także środowisko naturalne. Dlatego w tym artykule chciałbym się skupić na naszych projektach środowiskowych. To, że ochrona środowiska naturalnego w Polsce jest tematem ze wszech miar trudnym, wie każdy z nas. Odczuwamy to na „własnej skórze”. Moim zdaniem, powodów takiego stanu jest mnóstwo: brak pomysłu na czystą Polskę, brak realnych programów ochrony środowiska naturalnego, rabunkowa gospodarka wydobywcza, słabo kontrolowany rozwój przemysłu, brutalna wycinka drzew (nawet w parkach narodowych), populizm, brak środków finansowych na ochronę środowiska (ale, czy na pewno?). Można by tak wymieniać bez końca…

Człowiek renesansu, dżentelmen polskiej okulistyki. Wspomnienie prof. Józefa Kałużnego

Krzysztof Smolarski: Profesor Tadeusz Krwawicz ma swoją ulicę w Lublinie, a ostatnio skwerem uhonorowano, jako chyba drugiego w historii, polskiego okulistę prof. Józefa Kałużnego. To znaczy, że Ojciec był w Bydgoszczy ważną osobą i to nie tylko przez wzgląd na okulistykę.
Bartłomiej Kałużny: To prawda. Myślę, że duże znaczenie miało też to, że był mocno zaangażowany w rozwój Collegium Medicum im. Ludwika Rydygiera (wtedy Akademii Medycznej) w Bydgoszczy. W uczelni pełnił funkcje prodziekana, później dziekana, aż w końcu przez dwie kadencje był rektorem. Z pewnością z punktu widzenia miasta była to bardzo ważna część działalności. Druga rzecz, to fakt, że Ojciec był niewątpliwie osobą towarzyską i lubianą. Nadal wielu Jego dawnych kolegów i przyjaciół pełni różne funkcje w mieście i działa na bydgoskich uczelniach. 

Mam krew w głowie. Cykl felietonów

Mam krew w głowie. Tak o tym mówię. Na co moja terapeutka: „Co pan opowiada – wszyscy mają krew w głowie. Proszę mówić, mam krwiaka. To robi wrażenie.” Tak. Po wylewie – mój był krwotoczny – mam krew w głowie. To znaczy mam krwiaka. Byłem już dwa razy na tomografii i on tam dalej jest. Na razie się nie zmniejsza. Nie mogę latać samolotem, jeździć na nartach, ani chodzić po górach. Czyli z przyjemności została mi jazda samochodem (całe szczęście!). Jak napisałem powyżej mam terapeutkę, jeszcze mam logopedkę i chodzę czasami do psychiatry. Czyli zamiast latania samolotem mam terapeutkę, zamiast jazdy na nartach mam logopedkę, a zamiast chodzenia po górach mam wizyty u psychiatry. 

Nasz brat kryzys… Cykl felietonów

W czasach PRL-u, czyli wieki temu, był taki szkolny żart, od którego mój nauczyciel historii lubił zaczynać odpytywanie: w Egipcie było dwóch braci, jeden Ramzes, drugi Kryzys. Ramzes umarł, Kryzys żyje – kończył, a ironiczny (choć i dobrotliwy) uśmiech zapowiadał, że to jednak nie koniec. Klasa w ryk, ale śmiech urywał się, kiedy jakiś nieszczęśnik usłyszał swoje nazwisko i musiał się gimnastykować. A jak łatwo się domyślić ten prawdziwy, peerelowski kryzys nie robił sobie nic ani z naszych śmiechów, ani z męki przepytywanych. W tamtych czasach kryzys wydawał się zjawiskiem (niczym Lenin) „wiecznie żywym”. 

Wielce Szanowni Państwo!

W czasach PRL-u, czyli wieki temu, był taki szkolny żart, od którego mój nauczyciel historii lubił zaczynać odpytywanie: w Egipcie było dwóch braci, jeden Ramzes, drugi Kryzys. Ramzes umarł, Kryzys żyje – kończył, a ironiczny (choć i dobrotliwy) uśmiech zapowiadał, że to jednak nie koniec. Klasa w ryk, ale śmiech urywał się, kiedy jakiś nieszczęśnik usłyszał swoje nazwisko i musiał się gimnastykować. A jak łatwo się domyślić ten prawdziwy, peerelowski kryzys nie robił sobie nic ani z naszych śmiechów, ani z męki przepytywanych. W tamtych czasach kryzys wydawał się zjawiskiem (niczym Lenin) „wiecznie żywym”. 

W CX News nr 4/50/2014 opublikowano również: