Co robić?
Autor: dr n. med. Tomasz Zejer
Kategoria: Finanse Artykuł opublikowano w CX News nr 4/26/2008
Z jednej strony artykuł Jerzego Pilcha „Dwa piwa” zamieszczony, o ile dobrze pamiętam, w dodatku „Wyborczej”, gdzie Autor opisuje różne sytuacje naszych rodaków nawalonych, jak rakieta, którzy niezależnie od ilości wlanego
w siebie trunku z dogmatyczną upartością twierdzą, że to tylko dwa piwa. Z drugiej zaś, pozornie nie mająca związku z tym artykułem „Ustawa o ZOZ”. W mojej ocenie taki związek jest i ma on charakter wielowątkowy.
Z uporem będę twierdził, że przeciekają nam przez palce olbrzymie
pieniądze w skali kraju. Z ustawy zozowskiej można wprost wnosić, że ubezpieczenie nie obejmuje skutków opilstwa w przypadku hospita-lizacji, o ile przyczyną podjętego leczenia są wyłącznie toksyczne skutki spożytego alkoholu. Praktyka pokazuje,
że taka sytuacja ma charakter zgoła rzadki. Duch w narodzie taki, że po spożyciu przychodzi ułańska fantazja do używania narzędzi mechanicznych typu cyrkularka, wsiadanie do coraz szybszych samochodów,
ostatecznego rozwiązania zadawnionego
sporu z sąsiadem, bądź też rycerskich pojedynków z rywalem
o względy ukochanej po wyjściu
z dyskoteki. Bania oraz następstwa przytoczonych tutaj przykładowych sytuacji powoduje skutki zdrowotne do ciężkich obrażeń ciała włącznie, celowo pomijam skutki śmiertelne na miejscu zdarzenia, jako niezwiązane z problemem. Obrażenia w pijanym widzie nie niosą za sobą konieczności odpłatności za świadczenie. Pytanie, czy w ramach systemu solidarnościowego
i koszyka „wszystkim wszystko”, opisana wyżej sytuacja ma trwać?
W mojej ocenie jest nieuprawniona.
Czy pijany kierowca samo-
chodu winien być objęty ubezpieczeniem zdrowotnym z powodu złamanego uda i stłuczenia mózgu -
w ramach solidarności i powszechności, obecnie tak, a rozbierając to na zdrowy rozum i posługując się analogią do prawa drogowego i systemu ubezpieczeniowego pojazdów niekoniecznie. A co z pasażerem? Przed wypiciem powinieneś przewidzieć, że jazda z pijanym kolesiem niesie nie tylko ryzyko dla życia i zdrowia, lecz również braku ubezpieczenia leczenia
potencjalnych skutków wypadku.
Z sytuacji, która mogłaby hipotetycznie
zafunkcjonować, należałoby wyłączyć dzieci do 16 roku życia, potem stopień rozeznania podjętego działania jest adresowany wprost do kieszeni rodziców.
Piątek i sobota w szpitalnym oddziale
ratunkowym lub izbie przyjęć to dni pracowite. Oceniam, że po godzinie 20, ilość po spożyciu progresywnie
narasta, zaś około północy lub później z wyjątkami, w ramach dyżuru chirurgicznego lub ortopedycznego,
przechodzi w standard. Bluzgi,
wrzaski, trochę demolki. Policja próbuje pomagać, lecz oni do tego mają lepsze i gorsze dzielnice. I dość charakterystyczny scenariusz: rana głowy, 2,5 promila, bełkot, fizjologia
w najmniej wyrafinowanym wydaniu. A kogo interesuje ciąg dalszy, to proszę: badanie przedmiotowe, szycie rany, citowa tomografia głowy /z uwagą, że chory z podejrzeniem guza czeka na to badanie w kolejce/ i oddział. Płyny 2500 ml, szczepionka tężcowa i około dziesiątej rano po wizycie, delikwent
z oddechem smoka wawelskiego, komunikuje
w trybie ultymatywnym: „chcę się wypisać na żądanie”. To jest wersja soft, w wersji hard jest jeszcze ryk, przeszkadzanie chorym, próba
umeblowania sali po swojemu. Czasem, jeśli coś poważniejszego
w drugiej dobie delirka. Można mnożyć przykłady. Choć opisany powyżej przykład soft jest dość znamienny.
Pytanie jest proste i czytelne? Czy tylko hospitalizacja powodowana wyłącznie toksycznym skutkiem użycia alkoholu jest odpłatna? Czy może jednak rachunek
każdemu, który po pijanemu ulega urazom, do rozważenia inne zachorowania - tu proponowałbym szczegółowy koszyk świadczeń.
Nie do przecenienia jest rola edukacyjno-
profilaktyczna poprzez portfel, lecz to stanowi osobne zagadnienie.