Dostęp do zawartości strony jest możliwy tylko dla profesjonalistów związanych z medycyną lub obrotem wyrobami medycznymi.

Dzieci Afryki misje w Kamerunie

Autor:
Iwona Filipecka, dr

Jadąc do Kamerunu miałam wyobrażenie, że misja to kościół i katecheza. Jakże błędne to było myślenie, przekonałam się szybko. Siostry i księża to dla mnie istoty z innej planety. Twardzi, silni ludzie o wielkich sercach i pełni poświęcenia dla tych ludzi, dla tej ziemi. Niosą nie tylko wiarę. Zajmują się opieką medyczną, dają edukację, pokazują jak można zmieniać życie na lepsze nawet w tak trudnych warunkach. Poświęcają swoje życie i zdrowie, gdy trzeba pomagać innym. Podziwiam ich bardzo, my tu jesteśmy na chwilę. Oni na lata albo całe życie. Niektórzy są już ponad 20 lat, a Ksiądz Senior Stanisław Stanisławek jest w Afryce od 1974 roku, a od 1987 w Kamerunie.

Misje, które odwiedziłyśmy, zorganizowane są podobnie. Poza działalnością katolicką organizują dyspansery (przychodnie) i szkoły podstawowe. Dyspansery prowadzone są przez misjonarki po szkole pielęgniarskiej. Zakres ich wiedzy i działalności jest zbliżony do pracy lekarza rodzinnego. Muszą się znać na wszystkim, bo najbliższy lekarz jest bardzo daleko. Szczepią dzieci, nie tylko w dyspanserze, ale jeżdżą do odległych wiosek w buszu, gdzie nikt poza nimi nie dociera z pomocą. Odbierają porody, leczą malarię, biegunki, ratują niedożywione dzieci. Ciężka praca z ludźmi, którzy myślą inaczej. Przykład: kobieta zarażona wirusem HIV przychodzi przez kilka miesięcy regularnie po leki, zapobiegające rozwojowi AIDS. Nagle znika. Nie ma jej miesiąc, dwa. Spotkana przypadkowo przez Siostrę mówi, że czarownik dał jej dobry sposób na pozbycie się choroby. Należy przekazać chorobę innej osobie, czyli przespać się z kimś. Teraz on jest chory, a ja jestem zdrowa, stwierdziła kobieta i po leki więcej nie przyszła. I jak tu walczyć z AIDS?

Szkoły katolickie są na bardzo wysokim poziomie. Szkoły te są płatne, w przeciwieństwie do szkół państwowych. Ale pewne jest, że dziecko kończące szkołę katolicką umie czytać, pisać i liczyć. Niestety w szkołach państwowych jest różnie. W trakcie badań w szóstej klasie spotkałyśmy dziewczynkę, która nie potrafiła rozpoznać cyfr ani liter na tablicy Snellena. Coś nas tknęło i pokazałyśmy jej optotypy z kaczką. I tu zobaczyła wszystko. Okazało się, że przez 5 lat była w szkole państwowej, w klasie prawie stu osobowej. Nic dziwnego, że nie znała liter ani cyfr.

Niektóre misje organizują oratoria. To w Nguelemeduka, prowadzone przez Siostrę Immakulatę, jest wyjątkowe. Środki na jego budowę dali rodzice Louisa, ośmioletniego chłopca z Włoch, który zmarł na białaczkę. Siostra Immakulata wraz z Fundacją Dzieci Afryki stworzyła czarodziejskie miejsce dla dzieci, malunki na ścianach, kolorowe ławki, krzesełka, zabawki, biblioteka dla większych dzieci. Większość dzieci (95%) to sieroty. Najczęściej straciły rodziców z powodu AIDS. Zajmują się nimi dziadkowie, wujkowie, ktokolwiek z rodziny lub nikt. Przychodzą tu trzy razy w tygodniu i w niedzielę po mszy. Mogą się uczyć, bawić i dostają posiłek, często jedyny w ciągu dnia. Dzięki ludziom dobrego serca, którzy włączyli się w akcję „Adopcja serca”, dzieci te mają zapłaconą szkołę, ubranka i wyposażenie do szkoły i mają co jeść. Dla nas 420 zł rocznie to niewiele… A dla tych dzieci to całe życie. Mogą się nauczyć czytać, pisać. A te zdolne, mogą wyjechać na studia do stolicy. To też dzięki Fundacji Dzieci Afryki, która sponsoruje bilet do świata dla tych młodych ludzi. Tak powinno być, że tutejsi ludzie powinni się kształcić i kiedyś zostawimy ich tu samych. Ale żeby tak się stało, to musimy im pomóc. Kształcąc, ucząc, pokazując to co najlepsze w naszej kulturze. To robi fundacja, łączy karmienie dzieci z edukacją. Przykładem jest Estella, która dzięki fundacji skończyła szkołę pielęgniarską i pielęgniarstwo okulistyczne. To dla niej zostawiłyśmy podstawowy sprzęt okulistyczny i teraz ona pomaga tu na stałe. Tydzień temu dowiedziałam się, że Estella została tak dobrze oceniona przez władze, że awansowała na szefową państwowego szpitala.

sniadanie

W innych misjach Siostry uczą zawodu, organizując szkołę szycia czy hafciarstwa. A potem jeszcze zdobywają dla swoich uczniów maszyny do szycia na dobry start czy zamówienia na pięknie haftowane obrusy.

Nie trzeba być misjonarzem, żeby pomagać ludziom w Afryce. Każdy, kto chce pomóc może to zrobić z Fundacją Dzieci Afryki (www. dzieciafryki.com), Fundacją Redemptoris Missio (www.medicus. ump.edu.pl) lub wspierając akcję Okuliści dla Afryki (www.okuliscidlaafryki. pl). 23 września wyrusza kolejna wyprawa okulistów do Afryki. Tym razem celem jest zorganizowanie gabinetu okulistycznego w miejscowości Abong Mbang. Jeśli się to uda, w przyszłości będą mogli tam pracować chętni okuliści i optometryści.

lampa_szczelinowa
Autorzy
Iwona Filipecka, dr

Okulus Plus