Dostęp do zawartości strony jest możliwy tylko dla profesjonalistów związanych z medycyną lub obrotem wyrobami medycznymi.

„G” lepsze od „C”

Autor:
Maciej Kasparek, dr n. med.

Był to jeden z cięższych dyżurów urazowych dla miasta Krakowa. Nie jest to moja pomyłka. Jeszcze nie tak dawno bo na przełomie tysiącleci dyżur z zakresu chirurgii urazowej pełnił jeden ze szpitali w mieście. Przyjęliśmy między innymi kilkoro chorych ze złamaniami szyjek kości udowych kwalifikujących się do operacyjnego zespolenia tych złamań przy użyciu śrub pod kontrolą monitora RTG. Posiadany przez nas aparat RTG z ramieniem C nie był pierwszej młodości, jednak działał bez zarzutu. Dobrze wyszkolony zespół lekarsko-pielęgniarski sprawnie obsługiwał zarówno stół wyciągowy jak i ramię C – niezbędne (jak mi się wtedy wydawało) do przeprowadzenia tego typu zabiegów. Kluczowe w tych operacjach jest precyzyjne i szybkie uzyskiwanie obrazów z dwóch prostopadłych do siebie projekcji. Zapewnia to asysta obsługująca aparat RTG, podczas gdy operujący chirurg ustala sposób (kierunek w przestrzeni) wprowadzenia śrub do złamanej szyjki kości udowej w celu jej zespolenia. Tak więc najwięcej czasu podczas operacji jest poświęcone na… prawidłowe ustawienie ramienia C RTG, tak aby obraz widziany przez operatora był optymalny. Pierwsza z operacji przebiegła rutynowo. Początek drugiego zabiegu również nie wróżył żadnych niespodzianek. Nagle, w trakcie trwającej operacji, aparat RTG z ramieniem C kategorycznie odmówił dalszej współpracy. Nie pozostawało inne rozwiązanie niż wykonywanie zdjęć przewoźnym aparatem RTG i wywoływanie pojedynczych projekcji w ciemni RTG. Trwało to zbyt długo i… zrezygnowałem w ogóle z kontroli RTG. Otwarłem staw biodrowy i pod kontrolą wzroku zespoliłem złamanie. W analogiczny sposób przeprowadziłem kolejne dwa zabiegi. Spieszę wyjaśnić, że wszyscy w ten nietypowy sposób zoperowani chorzy zagoili się bez powikłań i wrócili do pracy. A po co ta cała opowieść? Z prostej przyczyny. Otóż zanim wystąpią problemy trzeba starać się je przewidywać. Wtedy przewidywaliśmy konieczność zakupu drugiego aparatu z ramieniem C. Za to Dyrekcja szpitala… nie! Obecnie chorzy urazowi w Krakowie trafiają za pośrednictwem SOR-ów do kilku szpitali, gdzie w trybie pilnym mogą być operowani. Aby przeprowadzane zabiegi odbywały się sprawnie i szybko oddziały urazowe są wyposażone w odpowiedni sprzęt RTG na sali operacyjnej umożliwiający przeprowadzanie małoinwazyjnych zabiegów zespalania złamań z zakresu całej ortopedii pod kontrolą monitora RTG. Obecnie dostępny na rynku przewoźny aparat RTG z dwulampowym ramieniem G – BIPLANAR 600s spełnia dwa najważniejsze kryteria przydatności w ortopedii. Po pierwsze poprawia jakość i precyzję pracy chirurga, który na podwójnym monitorze RTG widzi jednoczasowo obraz z dwóch projekcji. Po drugie o połowę skraca czas zabiegu, gdyż zbędnym jest zmiana ustawienia aparatu G podczas zabiegu – a co jest koniecznym w przypadku używania jednolampowego ramienia C. Oczywiście jest również argument przeciw temu rozwiązaniu – cena. Ale czy w ogólnym rachunku ekonomicznym (skrócenie czasu wykorzystania sali operacyjnej, anatomiczne zespalanie złamań, krótszy czas rekonwalescencji chorych, precyzyjna dokumentacja przebiegu operacji o znaczeniu zarówno dydaktycznym jak i prawnym itd.) to rozwiązanie nie jest dla szpitala tańsze? O tym zadecydują „jak zawsze od wielu lat” księgowi! Nie zmienia to faktu, że chętnie operowałbym „w asyście” takiego urządzenia.

Autorzy
Maciej Kasparek, dr n. med.