Dostęp do zawartości strony jest możliwy tylko dla profesjonalistów związanych z medycyną lub obrotem wyrobami medycznymi.

Kibol, melomol a może bandyta?

Autor:
Krzysztof Smolarski

Ciekawe czy jeśli na przedstawieniach Opery, regularnie pojawiałaby się grupa “melomanów”, opluwając artystów, a innych uczestników spektaklu traktując bejsbolem, a co trzeciego nożem, to nazwalibyśmy ich “melomole”?

A może grzybiarzy – bandytów należy nazywać „grzybolami”, złodziei – bandytów – „kolekcjonolami”, a jeśli uda im się pobić kogoś z garbatym nosem lub ciemną karnacją, będzie to wyrazem ich wysublimowanego patriotyzmu.

W każdej społeczności jest margines ludzi działających poza prawem i rolą państwa jest ich resocjalizacja, a w ostateczności izolacja w więzieniach. Zdarza się niestety, że politykom wydaje się, iż mogą ich użyć dla własnych celów. Upodmiotowiają ich, usprawiedliwiając ich bandytyzm jakąś ideologią, lub stanem wyższej konieczności. Tak z „kiboli” robiono patriotów, tak w 1936 r. w Niemczech werbowano bojówki do walki z Żydami, czy bandy UB do walki z pozostałościami Armii Krajowej – to byli tacy sami „kibole” zalegalizowani przez system i w majestacie prawa terroryzujący spokojnych obywateli.

Trzeba sobie wreszcie uświadomić, że nie byłoby „kiboli” bez stadionów i bez klubów – byliby poszczególni bandyci, lub ich małe grupki. My wybudowaliśmy im miejsca, gdzie mogą się legalnie gromadzić, my daliśmy im ideologię – „dobro ukochanego klubu” – wokół której budują tożsamość i siłę grupy – czytaj bandy. Mało tego, oni w takiej grupie czują się bezkarni, a im bardziej są brutalni, tym bardziej są z tego dumni – media pokazują do znudzenia jak któryś z bandziorów kopnął kamerzystkę – przecież to jest źródło jego knajackiej sławy, zamiast zawstydzać – nakręca następnych do naśladowania, typowa kultura więzienna. Przecież gdyby ten sam bandyta skopał kamerzystę w czasie transmisji z pałacu prezydenckiego – już dawno byłby po wyroku, a na pewno nie prowadziłby firmy cateringowej na terenie np. sejmu – tak jak tamten na stadionie.

Ze zdumieniem słyszę jak pan Leśnodorski, prezes Legii przechwala się, że jego klub ma najlepszy doping w Europie, a dopingiem tym dowodzi znany bandzior niejaki Staruch. Wydaje się, że najwyższy czas panowie prezesi/właściciele klubów piłkarskich, by się zdecydować czy chcecie mieć na trybunach kibiców, czy bandytów? Bo jeśli bandytów, to może przenieść rozgrywki ligowe na teren zakładów karnych – ład i porządek zapewniony, a jeśli burdy nawet wybuchną to „na miasto” się nie przeniosą, sądy 24 godzinne można zamknąć, a i winnych daleko wozić nie będzie trzeba.

Po bójce na plaży z meksykańskimi żeglarzami, kibole/bandziory Ruchu Chorzów wydali oświadczenie, z którego wynika, że Meksykanom się należało, bo któryś zaczepił kobietę. Do głowy im nawet nie przyszło, że są siły porządkowe, że można go było np. doprowadzić na policję. Oni mają swoje prawa i je stosują. Należało tych chłopaków pobić do nieprzytomności – no przecież ich nie zabili – na to nie pozwala im nasza przysłowiowa Polska gościnność. Zupełnie inaczej, niż w przypadku zabitego kibola Cracovii, o czym z dumą na meczach wyśpiewują kibole Wisły.

Autorzy
Krzysztof Smolarski

Consultronix