Mam coś z głową

Autor: Krzysztof Piasecki

Kategoria: Kultura i nauka Artykuł opublikowano w CX News nr 4/30/2009

Ukradziono mi kołpaki. Było to pod domem kultury w Opocznie. Poinformowałem o tym fakcie dyrektora tegoż domu. Traktując to powiadomienie bardziej jako ciekawostkę niż doniesienie o przestępstwie, bo w odzyskanie kołpaków nie wierzyłem. Aż tu nagle po około 6 miesiącach dzwoni do mnie policja z Opoczna. „Panu podobno skradziono kołpaki?” „Tak, a skąd panowie wiecie?” „Od dyrektora domu kultury. Bo wie pan odkryliśmy dziuplę (to jest miejsce zgromadzenia kradzionych rzeczy) z kołpakami, ale nie możemy nikomu postawić zarzutów, bo nikt o skradzeniu kołpaków nie zawiadomił policji. Może pan zgłosi kradzież? Będziemy mogli wtedy nadać bieg sprawie”. „A tam są moje kołpaki?” pytam naiwnie. Policjant odpowiedział racjonalnie „no akurat pana kołpaków nie ma, no ale mamy prośbę …żeby pan jednak…zgłosił”. „A mogę w Krakowie?” „Tak”. „Dobrze. Zgłoszę”. Tego „dobrze” pożałowałem już po 40 minutach pobytu na komendzie. Po następnych 40 pożałowałem tego „zgłoszę”. Po wyjściu z komendy pomyślałem, że zachowałem się jak obywatel i co tam moje dwie godziny wobec państwa prawa. Na poczcie stałem w kolejce po odbiór pism z sądu w sumie około 2.5 godziny. Najpierw mnie zawiadamiali, że wszczęli, potem, że przełożyli, później, że odbyli, później, że ze względu na młody wiek sprawców przekazali ich pod nadzór kuratorski…rodzicom. Teraz ci rodzice będą lepiej pilnowali tych młodocianych. Czemu ja o tym piszę w medycznym piśmie? Bo obawiam się, że mam coś z głową. W ogóle mnie nie cieszy, że mam drugi raz jechać do Warszawy, gdzie nie odbyła się pierwsza rozprawa przeciwko facetowi zamieszanemu w kradzież mojej karty kredytowej. Mam coś z głową… mam coś z głową… i mam gdzieś swą kartę kredytową…mam coś z głową… mam coś z kartą …mam gdzieś z głową …m…a….m….



Ostatnio opublikowane artykuły w kategorii Kultura i nauka:

Odra - temat tabu?

FUNDACJA WHY NOT to grupa osób, która od listopada 2020 roku chce w sposób zorganizowany nieść POMOC, nieograniczoną szablonami, układami, granicami, przyzwyczajeniami. Rok 2020 był zaskakujący, zmieniający świat i społeczeństwa. Wirus SARS-CoV-2 szalał z niespotykaną siłą, dewastując życie na całym świecie. Rok 2022 to rozpoczęcie militarnej napaści na Ukrainę wywołującej ogólnoświatowy kryzys energetyczny. Nie zapominamy o ciągłym niszczeniu środowiska naturalnego przez rozwijający się przemysł. Chcemy POMAGAĆ! Wiemy, że tej pomocy będzie potrzebował niejeden z nas, a także środowisko naturalne. Dlatego w tym artykule chciałbym się skupić na naszych projektach środowiskowych. To, że ochrona środowiska naturalnego w Polsce jest tematem ze wszech miar trudnym, wie każdy z nas. Odczuwamy to na „własnej skórze”. Moim zdaniem, powodów takiego stanu jest mnóstwo: brak pomysłu na czystą Polskę, brak realnych programów ochrony środowiska naturalnego, rabunkowa gospodarka wydobywcza, słabo kontrolowany rozwój przemysłu, brutalna wycinka drzew (nawet w parkach narodowych), populizm, brak środków finansowych na ochronę środowiska (ale, czy na pewno?). Można by tak wymieniać bez końca…

Człowiek renesansu, dżentelmen polskiej okulistyki. Wspomnienie prof. Józefa Kałużnego

Krzysztof Smolarski: Profesor Tadeusz Krwawicz ma swoją ulicę w Lublinie, a ostatnio skwerem uhonorowano, jako chyba drugiego w historii, polskiego okulistę prof. Józefa Kałużnego. To znaczy, że Ojciec był w Bydgoszczy ważną osobą i to nie tylko przez wzgląd na okulistykę.
Bartłomiej Kałużny: To prawda. Myślę, że duże znaczenie miało też to, że był mocno zaangażowany w rozwój Collegium Medicum im. Ludwika Rydygiera (wtedy Akademii Medycznej) w Bydgoszczy. W uczelni pełnił funkcje prodziekana, później dziekana, aż w końcu przez dwie kadencje był rektorem. Z pewnością z punktu widzenia miasta była to bardzo ważna część działalności. Druga rzecz, to fakt, że Ojciec był niewątpliwie osobą towarzyską i lubianą. Nadal wielu Jego dawnych kolegów i przyjaciół pełni różne funkcje w mieście i działa na bydgoskich uczelniach. 

Mam krew w głowie. Cykl felietonów

Mam krew w głowie. Tak o tym mówię. Na co moja terapeutka: „Co pan opowiada – wszyscy mają krew w głowie. Proszę mówić, mam krwiaka. To robi wrażenie.” Tak. Po wylewie – mój był krwotoczny – mam krew w głowie. To znaczy mam krwiaka. Byłem już dwa razy na tomografii i on tam dalej jest. Na razie się nie zmniejsza. Nie mogę latać samolotem, jeździć na nartach, ani chodzić po górach. Czyli z przyjemności została mi jazda samochodem (całe szczęście!). Jak napisałem powyżej mam terapeutkę, jeszcze mam logopedkę i chodzę czasami do psychiatry. Czyli zamiast latania samolotem mam terapeutkę, zamiast jazdy na nartach mam logopedkę, a zamiast chodzenia po górach mam wizyty u psychiatry. 

Nasz brat kryzys… Cykl felietonów

W czasach PRL-u, czyli wieki temu, był taki szkolny żart, od którego mój nauczyciel historii lubił zaczynać odpytywanie: w Egipcie było dwóch braci, jeden Ramzes, drugi Kryzys. Ramzes umarł, Kryzys żyje – kończył, a ironiczny (choć i dobrotliwy) uśmiech zapowiadał, że to jednak nie koniec. Klasa w ryk, ale śmiech urywał się, kiedy jakiś nieszczęśnik usłyszał swoje nazwisko i musiał się gimnastykować. A jak łatwo się domyślić ten prawdziwy, peerelowski kryzys nie robił sobie nic ani z naszych śmiechów, ani z męki przepytywanych. W tamtych czasach kryzys wydawał się zjawiskiem (niczym Lenin) „wiecznie żywym”. 

Wielce Szanowni Państwo!

W czasach PRL-u, czyli wieki temu, był taki szkolny żart, od którego mój nauczyciel historii lubił zaczynać odpytywanie: w Egipcie było dwóch braci, jeden Ramzes, drugi Kryzys. Ramzes umarł, Kryzys żyje – kończył, a ironiczny (choć i dobrotliwy) uśmiech zapowiadał, że to jednak nie koniec. Klasa w ryk, ale śmiech urywał się, kiedy jakiś nieszczęśnik usłyszał swoje nazwisko i musiał się gimnastykować. A jak łatwo się domyślić ten prawdziwy, peerelowski kryzys nie robił sobie nic ani z naszych śmiechów, ani z męki przepytywanych. W tamtych czasach kryzys wydawał się zjawiskiem (niczym Lenin) „wiecznie żywym”.