Taka postawa wdzięczności rodzi się zwłaszcza wówczas, kiedy słyszymy i oglądamy straszliwe wojny, w których giną tysiące ludzi, a miliony pozbawione są dachu nad głową, są poranieni, giną z głodu, nie mają żadnych perspektyw. Przyczyną tych wojen są zazwyczaj imperialne ambicje przywódców, chęć panowania nad światem, narzucanie ludziom obcych im przekonań religijnych czy ideologii. To ludzie ludziom gotują taki los i to się nie zmienia od wieków.
Co jakiś czas nawiedzają ludzkość naturalne klęski żywiołowe: powodzie, huragany, trzęsienia ziemi, susza, rozległe pożary lasów, różne choroby i epidemie. Także w tych okolicznościach giną miliony istnień ludzkich i dzieje się tak od zawsze, a człowiek wobec tych zjawisk wydaje się bezradny.
A jednak, mimo pozornej bezradności, człowiek zawsze ma coś do zrobienia w stosunku do tych nieszczęść, które spotykają innych, ma zawsze coś do zaofiarowania tym, którzy wymagają wsparcia. Z jednaj strony istnieje moralny obowiązek przeciwstawiania się tyranom i wspierania walczących o prawdę, wolność i sprawiedliwość. Że można coś osiągnąć, niech świadczy przykład polskiej „Solidarności”, która rozbiła imperium zła i przywróciła wolność, ale można też coś zaoferować będącym w potrzebie.
Dziś takiego wsparcia potrzebują uchodźcy z Afryki, Nepalczycy po trzęsieniu ziemi. Nie jesteśmy aż tak biedni, by nie dostrzec tych, którzy nie mają niczego. Nie bądźmy obojętni, dajmy to, na co nas stać, bo takim gestem potwierdzamy, że w swoim życiu stawiamy na człowieczeństwo, na to by bardziej „być”, aniżeli „mieć”!
Kraków, dnia 6 maja 2015 r.
Drukuj artykuł Udostępnij:
Udostępnij
Ostatnio opublikowane artykuły w kategorii Kultura i nauka:
Trudno zaakceptować, że coś tak znikomego jak wirus, rzuci świat na kolana, osiągając mistrzostwo w zakaźności: obleciał kulę ziemską, przemierzył południki i równoleżniki, odwiedził przedszkola i emerytów oraz zmusił nas do zabawy w kotka i myszkę.
Długie wieczory, pogoda i ogólna sytuacja skłoniły mnie do zadumy. Tym razem nad tym, jak słowa zmieniają znaczenie wraz z upływem czasu. Ludzie uczeni nazywają to dryfem semantycznym. Podryfujmy zatem przez chwilę wspólnie. Zacznijmy od Józefa Ignacego Kraszewskiego, który główną bohaterkę „Starej Baśni” nazwał Dziwą. Dzisiaj facet, który tak zwróciłby się do kobiety, zapewne ryzykowałby kilka razów „z liścia”. A przecież by zostać Dziwą, kobieta musiała odznaczać się nie byle jakimi przymiotami ciała i ducha! Dlaczego dzisiaj to słowo stało się wulgaryzmem? Zapewne przez skojarzenie z podobnie brzmiącą „dziwką”, wywodzącą się wszak ze starosłowiańskiego děvъka (dziewczyna). A, że nieszczęsna Dziwa pochodzi od zupełnie innego, również starosłowiańskiego słowa divъ (podziw, zachwyt, zdumienie), nikogo już dziś nie rusza.
Św. Paweł (prywatnie mój ulubiony Apostoł) w jednym ze swoich listów napisał znamienne słowa: „Niech przeto ten, komu się zdaje, że stoi, baczy, aby nie upadł” (1 Kor. 10,12). Wracają one do mnie po tym niezwykłym i zaskakującym 2020 r., który szczęśliwie mamy już za sobą. Roku, który miał być ciekawszy od poprzednich, w którym mieliśmy być cały czas piękni, młodzi i bogaci. Wydawało się, że stoimy na twardym, a tymczasem szybko wszyscy upadliśmy.
Czytam, że jest ogłoszony konkurs. Konkurs typu „nie kij a marchewka”. Chodzi o to, że w czasie pandemii wprowadzono mnóstwo obostrzeń. Za niestosowanie się do nich, grożą kary.
Właśnie ukazała się na rynku monografia „Strategie leczenia jaskry”. Książka ta powstała na bazie wieloletniego doświadczenia specjalistów z dwóch wiodących ośrodków okulistycznych w leczeniu jaskry w Polsce i uznawanych na świecie.