Nie daleko pada jabłko od jabłoni

Autor: bp Tadeusz Pieronek

Kategoria: Kultura i nauka Artykuł opublikowano w CX News nr 3/29/2009

Sposób myślenia, wartościowania i zachowania się współczesnego człowieka chyba nie zmienił się od początków ludzkiego gatunku.Wierzenia religijne, ale także mnóstwo teorii, proponują wyjaśnić genezę świata, w tym najciekawszej żyjącej na nim istoty, jaką jest człowiek. Biblia, zawierająca jakby nie było jeden z najstarszych opisów pojawienia się człowieka, mówi o stworzeniu go na obraz i podobieństwo Boga i do szczęścia obcowania z nim pod warunkiem, że okaże mu posłuszeństwo.

Ewa, żona pierwszego człowieka Adama, została poddana próbie wierności Stwórcy, który ostrzegł pierwszych rodziców, by mając dostęp do owoców wszystkich drzew rajskiego ogrodu, nie spożywali owoców z drzewa znajomości dobra i zła. Tego egzaminu Ewa nie zdała, ulegając kusicielowi, sugerującemu jej, że ten zakaz ma uniemożliwić ludziom, by nie stali się jak bogowie. Ewa jednak zerwała owoc i podzieliła się nim z mężem, uznała bowiem, że skoro może zyskać boską mądrość, to warto zaryzykować.

Podobnej próbie wierności twórcy natury, tej martwej i ożywionej,poddawany jest każdy człowiek. Ten wybór nie obciąża odpowiedzialnością rodzaju ludzkiego, jak to było przy pierwszych rodzicach, ale dotyczy indywidualnie, każdej istoty ludzkiej,obdarzonej, jak Ewa, wolnością wyboru. Nie wszyscy idą drogą Ewy,ale świat i żyjący w nim człowiek,są ciągle bardziej skłonni pójść jej śladem i to z tego samego powodu, co ona. Człowiek chce nie tylko panować nad naturą, ale żywi nadzieję, że z jej tworzywa potrafi wydobyć więcej, a człowiekowi zapewni spokój, dobrobyt i szczęście.

Osiągnięcia współczesnej nauki, a ostatnio niesamowity postęp genetyki,zdają się utwierdzać w przekonaniu,że ta nowa perspektywa zaspokoi ludzkie pragnienia i nie będą się one zwracać ku obiecywanej mu wiecznej szczęśliwości.

Już nie jedna ideologia, zmierzająca do dokonania podobnego przewrotu skończyła się fiaskiem, ale może i tym razem ktoś się skusi na to ponętne jabłko i zazna jego smaku.



Ostatnio opublikowane artykuły w kategorii Kultura i nauka:

Odra - temat tabu?

FUNDACJA WHY NOT to grupa osób, która od listopada 2020 roku chce w sposób zorganizowany nieść POMOC, nieograniczoną szablonami, układami, granicami, przyzwyczajeniami. Rok 2020 był zaskakujący, zmieniający świat i społeczeństwa. Wirus SARS-CoV-2 szalał z niespotykaną siłą, dewastując życie na całym świecie. Rok 2022 to rozpoczęcie militarnej napaści na Ukrainę wywołującej ogólnoświatowy kryzys energetyczny. Nie zapominamy o ciągłym niszczeniu środowiska naturalnego przez rozwijający się przemysł. Chcemy POMAGAĆ! Wiemy, że tej pomocy będzie potrzebował niejeden z nas, a także środowisko naturalne. Dlatego w tym artykule chciałbym się skupić na naszych projektach środowiskowych. To, że ochrona środowiska naturalnego w Polsce jest tematem ze wszech miar trudnym, wie każdy z nas. Odczuwamy to na „własnej skórze”. Moim zdaniem, powodów takiego stanu jest mnóstwo: brak pomysłu na czystą Polskę, brak realnych programów ochrony środowiska naturalnego, rabunkowa gospodarka wydobywcza, słabo kontrolowany rozwój przemysłu, brutalna wycinka drzew (nawet w parkach narodowych), populizm, brak środków finansowych na ochronę środowiska (ale, czy na pewno?). Można by tak wymieniać bez końca…

Człowiek renesansu, dżentelmen polskiej okulistyki. Wspomnienie prof. Józefa Kałużnego

Krzysztof Smolarski: Profesor Tadeusz Krwawicz ma swoją ulicę w Lublinie, a ostatnio skwerem uhonorowano, jako chyba drugiego w historii, polskiego okulistę prof. Józefa Kałużnego. To znaczy, że Ojciec był w Bydgoszczy ważną osobą i to nie tylko przez wzgląd na okulistykę.
Bartłomiej Kałużny: To prawda. Myślę, że duże znaczenie miało też to, że był mocno zaangażowany w rozwój Collegium Medicum im. Ludwika Rydygiera (wtedy Akademii Medycznej) w Bydgoszczy. W uczelni pełnił funkcje prodziekana, później dziekana, aż w końcu przez dwie kadencje był rektorem. Z pewnością z punktu widzenia miasta była to bardzo ważna część działalności. Druga rzecz, to fakt, że Ojciec był niewątpliwie osobą towarzyską i lubianą. Nadal wielu Jego dawnych kolegów i przyjaciół pełni różne funkcje w mieście i działa na bydgoskich uczelniach. 

Mam krew w głowie. Cykl felietonów

Mam krew w głowie. Tak o tym mówię. Na co moja terapeutka: „Co pan opowiada – wszyscy mają krew w głowie. Proszę mówić, mam krwiaka. To robi wrażenie.” Tak. Po wylewie – mój był krwotoczny – mam krew w głowie. To znaczy mam krwiaka. Byłem już dwa razy na tomografii i on tam dalej jest. Na razie się nie zmniejsza. Nie mogę latać samolotem, jeździć na nartach, ani chodzić po górach. Czyli z przyjemności została mi jazda samochodem (całe szczęście!). Jak napisałem powyżej mam terapeutkę, jeszcze mam logopedkę i chodzę czasami do psychiatry. Czyli zamiast latania samolotem mam terapeutkę, zamiast jazdy na nartach mam logopedkę, a zamiast chodzenia po górach mam wizyty u psychiatry. 

Nasz brat kryzys… Cykl felietonów

W czasach PRL-u, czyli wieki temu, był taki szkolny żart, od którego mój nauczyciel historii lubił zaczynać odpytywanie: w Egipcie było dwóch braci, jeden Ramzes, drugi Kryzys. Ramzes umarł, Kryzys żyje – kończył, a ironiczny (choć i dobrotliwy) uśmiech zapowiadał, że to jednak nie koniec. Klasa w ryk, ale śmiech urywał się, kiedy jakiś nieszczęśnik usłyszał swoje nazwisko i musiał się gimnastykować. A jak łatwo się domyślić ten prawdziwy, peerelowski kryzys nie robił sobie nic ani z naszych śmiechów, ani z męki przepytywanych. W tamtych czasach kryzys wydawał się zjawiskiem (niczym Lenin) „wiecznie żywym”. 

Wielce Szanowni Państwo!

W czasach PRL-u, czyli wieki temu, był taki szkolny żart, od którego mój nauczyciel historii lubił zaczynać odpytywanie: w Egipcie było dwóch braci, jeden Ramzes, drugi Kryzys. Ramzes umarł, Kryzys żyje – kończył, a ironiczny (choć i dobrotliwy) uśmiech zapowiadał, że to jednak nie koniec. Klasa w ryk, ale śmiech urywał się, kiedy jakiś nieszczęśnik usłyszał swoje nazwisko i musiał się gimnastykować. A jak łatwo się domyślić ten prawdziwy, peerelowski kryzys nie robił sobie nic ani z naszych śmiechów, ani z męki przepytywanych. W tamtych czasach kryzys wydawał się zjawiskiem (niczym Lenin) „wiecznie żywym”.