Dostęp do zawartości strony jest możliwy tylko dla profesjonalistów związanych z medycyną lub obrotem wyrobami medycznymi.

Niszczycielski doping

Autor:
Tadeusz Pieronek, bp

Z Rio de Janeiro, gdzie odbyły się XXVI Igrzyska Olimpijskie 2016 r. dochodzą wieści radosne, smutne i przerażające. Te radosne dotyczą sukcesów naszych reprezentantów. Musimy się w tej mierze zadowolić tym, co uzyskamy. Nie jesteśmy, w porównaniu z innymi państwami, sportowymi gigantami, ale to nie przeszkadza, że i u nas wyrastają talenty, zdolne pokonać przysłowiowego Goliata. Medal olimpijski przynosi sławę zwycięzcy, ale także jego rodzinie, wiosce czy miastu z którego się wywodzi, ale nadto całemu krajowi, który reprezentuje. Na igrzyska olimpijskie wyjeżdżają wyselekcjonowani przedstawiciele różnych dyscyplin sportowych, mający wyniki sportowe, które pozwalają żywić nadzieję, że zdobędą medale, a przynajmniej zajmą dobre miejsce w uprawianej dyscyplinie. Smutkiem napawają niespełnione marzenia o zwycięstwie. Często jest to nadzieja uzasadniona osiągniętymi przez sportowców wynikami. Bywa, że na tej podstawie kreujemy bohaterów, zanim jeszcze przystąpili do boju i niesłusznie oceniamy ich przegraną z żalem, że nas zawiedli. Trzeba jednak mieć świadomość, że o zwycięstwie decydują nawet setne sekundy. I to jest normalne, bo zawsze może się zdarzyć, że komuś coś wyjdzie lepiej niż nam. Dochodzą do nas z Rio de Janeiro wiadomości przerażające. Nie chodzi o przegrane pojedynki sportowe. Tu wszystko zależy od wielu elementów, często od dobrego dnia, złego samopoczucia, czyli od indywidualnej dobrej lub złej dyspozycji. W tej warstwie oceny powinniśmy być bardzo wyrozumiali dla sportowców uczestniczących w igrzyskach. Jest jednak jedna sprawa, która nie pozwala nam być tolerancyjnymi wobec osób, które podjęły się reprezentować nasz kraj w uczciwej rywalizacji sportowej, ale podjęły tę rywalizację nieuczciwie, wspomagając swój organizm środkami farmakologicznymi, wzmacniającymi ich naturalną siłę organizmu. Wiemy, że można się nafaszerować ziołami, narkotykami i rozmaitymi środkami, by przekształcić się z przeciętnego na herosa, kosztem rywala. Historia sportu dostarcza wystarczających dowodów na to, że doping i korupcja towarzyszyła zawodom od dawien dawna. Starożytni Grecy stosowali doping farmakologiczny zażywając ekstrakt z suszonych fig, Egipcjanie połykali ekskrementy osłów abisyńskich, a rzymscy gladiatorzy żuli zioła uśmierzające zmęczenie i ból. W XIX w., takimi środkami stały się narkotyki, zwłaszcza heroina i kokaina, a także alkohol, natomiast w XX w. barbiturany, benzodiazepina, betablokanty, steroidy anaboliczno-androgennne (np. testosteron), hormon ludzki wzrostu (HGH), substancje diuretyczne. W ogniu krytyki jest doping przez transfuzję krwi i praktyka dopingu ciążowego u kobiet (podaję za P. Janik, Sport, W: Encyklopedia bioetyki, Radom 2009). Pieniądze też weszły do sportu wcześnie, o czym świadczy wielka kara jaka spotkała miasto Ateny i jego reprezentanta Kallioposa, który na olimpiadzie przekupił rywali. Współcześnie przekupstwo jest w sporcie na porządku dziennym. Zamieszanych w korupcję jest nie tylko wielu zawodników, ale nawet najwyżej postawieni urzędnicy międzynarodowych federacji sportowych. Każdy doping, jakiegokolwiek byłby rodzaju, jest nieetyczny, jest oszustwem, które należy zwalczać wszelkimi legalnymi środkami, a ponieważ dziś jest już plagą społeczną, śmiertelnym rakiem sportu wyczynowego, należy go zwalczać surowymi karami. Środowiska lekarskie mogą wydatnie pomóc w walce z dopingiem, bo bez ich zaangażowania trudno będzie liczyć na powstrzymanie tej plagi. Kraków, dnia 17 sierpnia 2016 r.

Autorzy
Tadeusz Pieronek, bp