Dostęp do zawartości strony jest możliwy tylko dla profesjonalistów związanych z medycyną lub obrotem wyrobami medycznymi.

O czym zapomnieliśmy

Autor:
Zbigniew Mazgaj

Wielce Szanowni Państwo,

zauważyliście, że media, nawet te aspirujące do miana popularnonaukowych, ostatnio wręcz kipią od materiałów dotyczących UFO i kosmitów? Sam fenomen UFO oczywiście istnieje, bez cienia wątpliwości. Wszak każdy obiekt latający pozostaje niezidentyfikowany do momentu identyfikacji… Jednakże do tezy, że obiekty, które nie zostały zidentyfikowane muszą być statkami kosmitów, podchodzę nader sceptycznie. Z prostej przyczyny: doniesienia się mnożą niczym drożdże w zacierze, a wciąż brak jakichkolwiek fizycznych dowodów na ich potwierdzenie. Ot, choćby niebudzących wątpliwości zdjęć czy filmów. W dzisiejszych czasach, kiedy niemal każdy nosi przy sobie smartfona (ich ilość szacuje się na ponad cztery miliardy!) i całe rzesze ludzi nieustannie fotografują i filmują wszystko, co popadnie, jest co najmniej zastanawiające. Lecz gdy słyszę, że to dzięki kosmitom powstały egipskie piramidy, zaś geoglify na pustyni Nazca były znakami orientacyjnymi dla ich statków, to w kieszeni otwiera mi się brzytwa (Ockhama). Skoro bowiem Obcy dysponują technologią pozwalającą im wielokrotnie odwiedzać Ziemię, to po diabła im jakieś rysunki na pustyni? To myślenie kategoriami z czasów pionierów awiacji, delikatnie rzecz ujmując. Ponadto apologeci teorii „starożytnych kosmitów” opierają się na założeniu brzmiącym z grubsza tak: skoro JA nie wiem, jak to zrobiono, musieli to zrobić kosmici! To teza nie tylko infantylna, ale i obraźliwa dla nas: homo sapiens. A że „zły to ptak, co własne gniazdo kala”, poczułem się wywołany do tablicy. Chciałbym więc co nieco opowiedzieć o niewątpliwie naszych dokonaniach, które wedle powszechnej świadomości zaistniały gdzieś w XIX wieku…

Na Morzu Egejskim leży malownicza wyspa Thira (vel Santoryn), a właściwie to co z niej zostało po erupcji wulkanu sprzed jakichś 3500 lat. Mniej więcej równo oddalona od Krety, Grecji i Azji Mniejszej, stanowiła ongi ważny ośrodek kultury minojskiej, uważanej za pierwszą wysoko rozwiniętą cywilizację Europy. Podstawą jej potęgi był handel morski i potężna flota, zaś erupcja stała się początkiem jej końca. Ogromne tsunami, które przetoczyło się przez Morze Śródziemne, zniszczyło minojską flotę i porty, zaś opad pyłu wulkanicznego – pola uprawne. Sama Thira została pogrzebana pod grubą, jeszcze dzisiaj liczącą 90 metrów, warstwą pumeksu. I właśnie dzięki temu, podobnie jak w Pompejach, archeolodzy odkryli dobrze zachowane miasto z tamtej epoki. Musiało się tam żyć bajecznie! Mieszkania z widokiem na morze w piętrowych domach były nie tylko ozdobione barwnymi freskami, ale i wyposażone w bieżącą wodę i spłukiwane toalety! Zaś nieczystości odprowadzano nie rynsztokami, lecz siecią kanałów leżących pod ulicami. A wszystko to co najmniej 1500 lat przed rzymskimi akweduktami i kanałami! W nowożytnej Europie takie udogodnienia zaczęły się pojawiać się dopiero w XIX wieku. Najpierw w Londynie, który skanalizowano po tym, jak Anglików przeraziły skutki epidemii cholery w Indiach…

Na drugiego bohatera felietonu wybrałem beton. Tak! Właśnie beton, stanowiący obok stali podstawę naszej cywilizacji. Wynaleźli go starożytni Rzymianie, a technikę budowy z jego wykorzystaniem nazwali opus caementicium. Wykorzystywali ją do wznoszenia dosłownie wszystkiego: domów, kamienic, term, pałaców, świątyń, murów obronnych, akweduktów, mostów, miejskich kanałów, nabrzeży, portów, falochronów etc., etc., etc. Rzymski beton jest nie tylko wodoszczelny, ale i odporny na działanie słonej wody morskiej. Jest przy tym niczym wino: im starszy tym lepszy. Poważnie! Wraz z upływem czasu staje się coraz wytrzymały za sprawą nieustannie zachodzących w nim procesów chemicznych i fizycznych. Swoje niezwykłe właściwości zawdzięcza wykorzystaniu jako spoiwa puzzolany, lekkiej skały wulkanicznej powszechnej na Półwyspie Apenińskim za sprawą Wezuwiusza. To właśnie dzięki niemu niektóre rzymskie budowle nie tylko przetrwały do naszych czasów, ale wciąż są użytkowane: choćby cloaca maxima (główny kolektor ścieków starożytnego Rzymu), czy Panteon. Ten ostatni jest zresztą istnym majstersztykiem inżynierii. Przykrywa go monolityczna, odlana z niezbrojonego betonu, samonośna kopuła o masie pięciu tysięcy ton. Dzięki niej w budynku o średnicy 44 m nie ma żadnych filarów! Co więcej, wraz z wysokością nie tylko zmniejsza się grubość ścian kopuły (zaprojektowano w niej również kasetony dodatkowo zmniejszające grubość oraz ciężar), ale i gęstość betonu (użyto bowiem lżejszego kruszywa). Pozwoliło to osiągnąć optymalny stosunek wytrzymałości do masy i budynek służy nieprzerwanie od roku 125! W „naszych czasach” tworzywo o podobnych właściwościach udało się uzyskać dopiero w XIX wieku, po wynalezieniu cementu portlandzkiego.

Tak, tak, Moiściewy! Wygląda mi na to, że o dokonaniach antenatów zapomnieliśmy więcej, niż sami zdołamy się kiedykolwiek nauczyć. Niewiedza zaś budzi demony. Tym bardziej szanujmy wspomnienia!

Zawsze o Was pamiętający,Z.M. ♦

Autorzy
Zbigniew Mazgaj

Consultronix