Dostęp do zawartości strony jest możliwy tylko dla profesjonalistów związanych z medycyną lub obrotem wyrobami medycznymi.

Szampan z porcelanowej czarki?

Autor:
Kazimierz Sowa, ks.

Mój wielki mistrz, a przy okazji wybitny historyk oraz tropiciel różnych kościelnych nonsensów, ks. prof. Jan Kracik zwykł mawiać, że w Krakowie udają się tylko te jubileusze, które mają co najmniej sto lat i to pod warunkiem, że już nikt z założycieli lub pomysłodawców nie żyje, co – jak twierdził – pozwala wszystko przedstawić w znacznie korzystniejszym świetle. No, ale z drugiej strony jak tu czekać na możliwość wypicia jubileuszowej lampki szampana przez cały wiek? W tym kontekście nie można się dziwić, że już w Starym Testamencie znajdujemy „rok jubileuszowy”, obchodzony co 50 lat, w którym wyrównywały się nierówności społeczne poprzez wyzwalanie z kar oraz darowanie długów. Rok jubileuszowy obchodzony był po siedmiu latach szabatowych, które z kolei przypadały co siedem lat. Ogłaszano go w sposób bardzo uroczysty przez dęcie w szofar, specjalnie wykonany barani róg. Mógł to uczynić jedynie specjalnie wyznaczony do tego kapłan (ach ci urzędnicy Pana Boga, od początku ustawiali się w pierwszych szeregach!). Zauważmy, że taki „rok łaski” dawał potencjalne zyski wszystkim: jednych uwalniał od długów, co pewnie pozwalało złapać oddech i zacząć życie od nowa, innym dawało szansę, żeby poczuć się lepiej już tylko z samego faktu dobrego uczynku spełnionego przed Jahwe, a jak wiadomo dobrych uczynków nigdy za wiele. Tradycję i zwyczaje takich właśnie jubileuszy przejęło chrześcijaństwo, choć stało się dość późno, ponieważ dopiero w 1300 roku, kiedy pierwszy raz wyznaczono „Rok Święty”. Potem już regularnie, co jakiś czas (zwykle w okolicach okrągłych rocznic narodzin lub śmierci Jezusa), wyznaczano kolejne lata święte, a za specjalne pielgrzymki lub jakieś czyny pokutne można było uzyskać (a czasem, niestety, także i kupić) wyjątkowy odpust – darowaną pokutę za wszystkie grzechy jakie człowiek popełnił wcześniej. Jak widać historia pokazuje, że jubileusze są nie tyko czymś naturalnym, ale nawet bardzo ożywczym. Nic więc dziwnego, że nie chcąc czekać wielu lat, ludzie zaczęli je obchodzić znacznie częściej. Oczywiście, znakomicie jest wypiąć pierś po jakiś medal, kiedy obchodzi się złoty, albo co najmniej srebrny jubel, ale warto zrobić sobie przyjemność oraz pomyśleć nawet kiedy świętujemy trochę krócej. I w tym kontekście znakomita jest właśnie 20 rocznica! Tak! Zdecydowanie jest ona dla mnie najbardziej wymowna i symboliczna. Już sama jej nazwa wiele mówi: to rocznica porcelanowa! Określenie to, w przeciwieństwie do innych symbolicznych jubileuszowych nazw, przyniósł dopiero wiek XX. Wymyśliła je amerykańska pisarka Emily Post, autorka zabawnych dzienników z podróży oraz artykułów dotyczących zasad savoir vivre’u. Wiedziała, że już w przeszłości 25 rocznicę ślubu nazywano srebrną, a 50 – złotą więc postanowiła uzupełnić nazwy pozostałych rocznic. Jak wiadomo prawdziwa porcelana jest cenna, a naczynia z niej zrobione – drogie. Ale i kruche. Zatem każda rocznica porcelanowa kryje w sobie proste przesłanie: osiągnąłeś już wiele i to jest niezwykle cenne, ale zarazem musisz uważać, bo to wciąż osiągnięcie dość kruche i szybko może stać się tylko miłym wspomnieniem. Porcelana świetnie oddaje zatem symbolikę tego co człowiek robi – może byś z jednej strony droższa niż szlachetne metale, a jednocześnie jest tak delikatna, że wystarczy chwila i z misternego, porcelanowego cudeńka zostaje tylko trochę skorup, a te – jeśli nie są fragmentami najcenniejszej chińskiej porcelany lub innymi zabytkowymi wykopaliskami – przynoszą człowiekowi więcej kłopotów niż radości. Oczywiście, niby można to potem jakoś poskładać, ale nawet przy najbardziej misternej robocie nie będzie to już to co wcześniej! Skąd to skojarzenie właśnie teraz i na tych łamach? Gdyż jest co świętować, ale i nad czym się zastanowić! Z jednej strony porcelana jako doskonały symbol tego co robimy na co dzień, jak spełniamy się w życiu osobistym a nawet (a może przede wszystkim?) w biznesie. Czasem dość szybko udaje nam się osiągnąć coś co zachwyca i staje się wręcz symbolem sukcesu, innym razem jeden błąd i budowana misternie przez lata pozycja lub firma potrzebuje szybkiego wzmocnienia, a niekiedy biznesowego zmartwychwstania, czy wręcz wymyślenia od nowa. Dlatego kiedy myślimy o 20 rocznicy, niezależnie czy to rocznica ślubu, czy jubileusz działalności firmy, koniecznie trzeba świętować i napić się szampana, choćby z porcelanowej czarki! Wszak, jak mówi Pismo „godzien jest robotnik zapłaty swojej”. Ale – jak z każdym świętowaniem – nie należy przesadzać. Warto też zastanowić się jak uchronić to co już się udało i co zrobić, żeby to przetrwało niczym bezcenny skarb, bardziej wartościowy niż najdroższa nawet porcelana?

Autorzy
Kazimierz Sowa, ks.