Okuliści dla Afryki odsłona druga

Autor: dr Iwona Filipecka

Kategoria: Okulistyka Artykuł opublikowano w CX News nr 2/44/2013

Droga do Nguelemenduka była ekscytująca. Dojeżdżamy do mi­sji, gdzie czeka już na nas pierwsza pacjentka. Młoda dziewczyna z silnym bólem i ogromnym obrzękiem powiek jednego oka. Ob­jawy narastały od 3 dni. Trudno ją zbadać: każda próba rozchylenia powiek to ogromny ból i łzy. Dysponuję ręczną lampą szczelinową i obuocznym oftalmoskopem, co musi wystarczyć. Diagnozę uła­twia nam Siostra Asumpta, pielęgniarka, która prowadzi dyspanser. Dziewczyna ma potwierdzoną testami uogólnioną fileriozę. Jedna z filerii musiała dostać się do powiek. Taką mamy nadzieję, bo jeśli znajduje się w oczodole to pacjentka nie ma szans na uratowanie oka. Jeszcze do niedawna sądzono, że wyłącznie filarie Onchocerca volvulus powodują ślepotę rzeczną, na którą choruje 18 milionów ludzi na świecie. Teraz wiadomo, że przyczyną są także bakterie ży­jące w fileriach. Dobrze, że mamy ze sobą Azyter, na które są wraż­liwe. Dajemy go razem ze sterydami w maści i kroplach w ilościach znacznie przekraczających zalecane. Nic innego nie możemy zro­bić. Siostry podały leki ogólne stosowane w leczeniu fileriozy. Po kilku godzinach ból oka zaczął się zmniejszać, ale bardzo nasilił się świąd w całym ciele. Podobno, gdy lek zaczyna działać filerie stają się bardzo ruchliwe. Przez następne dni stan pacjentki znacznie się poprawił. Mogłam zbadać oko, na szczęście robale nie dostały się do wnętrza gałki i dobrze widziała. Miała szczęście. Niestety więk­szość spotkanych przez nas osób z fileriozą straciło wzrok. Typowy afrykański przypadek fileriozy: pacjent widzi, że rusza mu się coś w oku i przeszkadza w widzeniu. Ci co mogą kupić cebulę lub cy­trynę wyciskają z nich sok i wkrapiają do oka. Podobno filerie tego nie lubią i wychodzą. Niestety ja widziałam tylko te, co nie chciały wyjść. Nie mamy witrektomu i my ich też nie wyjmiemy. A do stoli­cy Younde, gdzie jest szpital, nikt nie pojedzie za drogo. Co cieka­we wszystkie przypadki, które widziałam przebiegały bez odczynu zapalnego. Różnej długości czarne, cienkie robaki poruszały się wewnątrz gałki. Pod wpływem światła chowały się w miejsca nie­dostępne badaniem. Stare filerie były ufiksowane na dnie oka, oto­czone rozległymi przegrupowaniami barwnika w tych okolicach. 
 
dzieci 
 
Badań w szkołach dzień pierwszy - 1 październik 
Pobudka 6:00. Zbieramy się, szykujemy sprzęt i na śniadanie do Sióstr na 6:30 spóźniamy się o 15 min. Trzeba wcześnie wyjechać, bo do księdza Mirka w Domentangu jest droga daleka i trudna. Jedziemy przez wioski w brusie, bez prądu, biedne. Ale dzieci idą do szkoły w każdej wiosce, kobiety idą na pole z koszami: teraz jest pora deszczowa, pora sadzenia. Sadzą maniok, kukurydzę i orzeszki ziemne. Wszystko na jednym małym poletku, pomieszane. Zatrzy­mujemy się w wiosce, gdzie wita nas przy drodze katecheta. Wioska to 4 domy przy drodze, metr za nimi jest busz. Zaraz przychodzą wszyscy mieszkańcy, a wśród nich stara kobieta z zapaleniem spo­jówek ropa się leje, wyciera oczy brudną koszulą. Obiecujemy, że jak będziemy wracać, to zostawimy dla niej krople teraz są na dnie walizki ze sprzętem. Jedziemy dalej droga się zwęża, zwęża jeszcze się mieścimy. Zaczynają się mostki zbudowane z dwóch desek oddalonych na szerokość kół. Dojeżdżamy do księdza Mirka. Wspaniały człowiek! Ciepły, uśmiechnięty, towarzyszył nam przez cały czas badań trochę zielony na twarzy. Zielony, bo bardzo chory kolejny rzut malarii, na chininie gorzki smak w ustach to nic w porównaniu z tym, że nic się nie słyszy: w uszach ciągle szumi i dźwięki są tłumione to działanie uboczne leku. Pięknie zagospo­darował swoją parafię. Skromny drewniany domek jak na dzikim zachodzie. A przed nim klomb zielony, z kwitnącymi kwiatami. Ma­giczne miejsce. Ksiądz Mirek jest elektronikiem i widać techniczne wykształcenie. Lampa z butelki z wodą zamontowana na dachu, prąd z solarów i deszczówka bieżąca z wysokiego zbiornika. 
 
poczekalnia 
 
Zabieramy się do pracy. Improwizacja - na każdym kroku, ale jeste­śmy kreatywni. Dzięki siostrze Immakulacie i księdzu Mirkowi ba­dania idą sprawnie. Najpierw dorośli: zaćma, zaćma, zwyrodnienia siatkówki, zapalenia spojówki. Pacjent po porannym urazie oka, kawałkiem drzewa. Powinien jechać do szpitala. Nie pojedzie, za daleko. Tłumaczę, że straci oko, nie będzie widział. Prosi o krople i wychodzi. Poznajemy bezsilność okulistów w Afryce. Trzeba prze­rwać badanie dorosłych, przychodzą dzieci: to dla nich głównie jesteśmy. 
 
Badamy, badamy, badamy... Końca nie widać. Jest 14. Ksiądz Mirek zarządza przerwę. Trzeba coś zjeść. Dyrektor szkoły mówi, że jeszcze 3 dzieci. Ok, ale jest czworo, pięcioro, siedmioro, przychodzą ciągle nowe. Zostawiamy Dyrektora z dziećmi i idziemy na ostatnich no­gach coś zjeść. Kuchnia księdza Mirka była zachwalana potwier­dzamy: włoskie spagetti, kurczak po afrykańsku, banany smażone i sok ze świeżych pomarańczy. Mniam. Odzyskujemy siły i badamy dalej. Trzeba się spieszyć, bo o 18 robi się ciemno. Dużo dzieci ma kilka kilometrów do domu, a powrót nocą przez busz nie jest bez­pieczny. Po przebadaniu dzieci jeszcze dorośli, którzy siedzieli pod palmą od rana czekając na swoją kolejkę. I jak tu nie pomóc wszyst­kim? Starszy człowiek przyszedł 25 km z wioski, żeby się zbadać. Ma zaćmę dojrzałą na obu oczach. Mówię, że potrzebna operacja. Za­bieg kosztuje 150 euro i można go wykonać tylko w stolicy trzeba dojechać, zapłacić za zabieg, leczenie, pobyt w szpitalu. Kogo na to stać? Starszy człowiek ze łzami w oczach i spuszczoną głową wy­chodzi, a ja przypominam sobie film jak szaman zrywał igłą więza­dełka soczewki i wpychał ją do ciała szklistego. Nie miałam odwagi, żeby to zrobić. 
 
Przed 20 wyjeżdżamy otoczeni błyskawicami. Po drodze zatrzymu­jemy się w wiosce z kroplami dla starej kobiety. Wypatrywała nas już od kilku godzin. 
 
Dojeżdżamy, jesteśmy wykończone, nie chce nam się nawet jeść. Wchodzimy do naszego domku: krzyk Agi: karaluch! A obok drugi! Pilnuję 2 karaluchów, a Aga poleciała do Sióstr i po Konrada, żeby je zabił. Konrad nie przyszedł też ich nie lubi. Za to Siostry dały spray, spryskałyśmy karalucha, który zaczął latać jak opętany, a ja z Agą też, tylko w drugą stronę, głośno krzycząc :). W końcu kara­luchy padły, a my sięgnęłyśmy spokojnie po whisky, bo w końcu to podobno najlepszy środek przeciw malarii, a na pewno dla nas wykończonych dzisiejszym dniem. 
 
 życiorys



Ostatnio opublikowane artykuły w kategorii Okulistyka:

Technologia SPECTRALIS SHIFT. Prędkość dostosowana do potrzeb

Heidelberg Engineering od lat wyznacza trendy w diagnostyce okulistycznej. Niedościgniona technologia śledzenia ruchu gałki ocznej, konfokalna optyka czy unikalne oprogramowanie każdego dnia wspierają lekarzy w podejmowaniu najtrudniejszych decyzji klinicznych. To jednak nie wszystko. Przed nami nowa generacja tomografów SPECTRALIS z technologią SHIFT. Jest to pierwszy komercyjnie dostępny aparat OCT, który pozwala na zmianę prędkości skanowania, można wybrać spośród trzech: 20 kHz, 85 kHz i 125 kHz. Nowa architektura źródła OCT powstała, aby znaleźć równowagę pomiędzy jakością obrazu i szybkością badania w każdym indywidualnym przypadku. Możliwość zmiany prędkości skanowania pozwala na uzyskanie optymalnych jakościowo skanów, a także poprawia komfort i efektywność pracy. 

Odkryj jeszcze więcej. Nowe funkcje w ANTERIONIE®

„Uncover more!” – to hasło wprowadzające nową wersję oprogramowania dla platformy ANTERION przeznaczonej do obrazowania przedniego odcinka oka. Czy rzeczywiście oprogramowanie pozwoli użytkownikom jeszcze bardziej rozszerzyć możliwości diagnostyczne tej zaawansowanej platformy? Sprawdźmy! 

Nowa odsłona MR Q. Premiera lasera YAG/SLT

„Kto nie idzie do przodu, ten się cofa” – ponadczasowe słowa wypowiedziane przez J. W. Goethego nieustannie inspirują inżynierów medycznych firmy Meridian Medical. Producent już w 1982 roku zaprezentował pierwszy na świecie dostępny komercyjnie laser Nd:YAG – Microruptor II. W tym roku premierę miał najnowszy model lasera MR Q SLT – udoskonalona wersja Microruptora bazująca na jego powtarzalności i skuteczności.

Współczesna optometria. Zadania i kierunki rozwoju

Słowo od redakcji: W związku ze zmieniającymi się potrzebami rynku okulistycznego i optycznego oraz postępem technologicznym w ostatnich latach rośnie znaczenie zawodu optometrysty. Dynamiczny rozwój tej profesji skłonił nas do przeprowadzenia rozmowy ze specjalistką w dziedzinie, dr Sylwią Kropacz-Sobkowiak, która opowiedziała nam o specyfice pracy optometrysty, bieżącej sytuacji optometrii w Polsce oraz o wyzwaniach, jakie stoją przed jej profesją na przyszłość.

Dodatkowa para oczu. Moje doświadczenie z USG SK MED

W praktyce każdego lekarza, a tym bardziej lekarza okulisty, niezawodny sprzęt jest kluczowy dla postawienia dokładnej diagnozy. Badania dodatkowe, uzupełniające i wspomagające te podstawowe, takie jak na przykład badanie przy lampie szczelinowej są wszechobecne w codziennej praktyce i stały się już jej niezbędną częścią. Jednym z takich badań dodatkowych w okulistyce jest ultrasonografia oczu. Od ponad pół roku mam przyjemność pracować na aparacie USG SK-3000A firmy SK MED. Na pierwszy rzut oka sprzęt wydaje się niepozorny ze względu na swój podręczny i kompaktowy rozmiar, jednak skrywa w sobie wszystkie elementy niezbędne w USG tj. świetną jakość obrazu oraz wiele bardzo przydatnych dodatkowych funkcji.