Dostęp do zawartości strony jest możliwy tylko dla profesjonalistów związanych z medycyną lub obrotem wyrobami medycznymi.

Wielce Szanowni Państwo!

Autor:
Zbigniew Mazgaj

W moich studenckich czasach, za nieboszczki PRL, krążył taki dowcip: „W barze mlecznym bufetowa woła: Kto prosił ruskie?”. Z sali pada: „Nikt, same przyszły”. Rzeczywiście: przyszły i zostały. Ale, czy na pewno Ruskie? I dlaczego Rosja jest państwem tak agresywnym i według naszej miary rzeczy – barbarzyńskim? Odpowiedzi szukałem w historii i szybko okazało się, że wersja oficjalna mocno rozmija się z prawdą. Przedstawiam Państwu wyniki mojego prywatnego, subiektywnego śledztwa.

Wypada zacząć od IX wieku. Dzisiejszą Ukrainę i południową Białoruś zamieszkiwali Słowianie, którzy ustanowili też enklawę w okolicach Nowogrodu. Tereny Litwy i Łotwy (oraz dawnych Prus) zasiedlali Bałtowie. Dalej na wschód, od Finlandii po matecznik dzisiejszej Rosji, rozciągała się domena plemion ugrofińskich. Moskwa (rzeka) to w ich języku „brudna (błotnista) woda”. Nazw własnych o tej proweniencji przetrwało tam do dzisiaj tysiące. W takich okolicznościach w roku 862 Wiking, niejaki Ruryk, „na prośbę” miejscowych plemion przybył ze swym klanem Rusów i objął władzę w Nowogrodzie. Jego następca (a właściwie regent nieletniego syna Igora) Oleg Mądry podbił Kijów i przeniósł tam stolicę.

W roku 989, kiedy wnuk Igora Włodzimierz Wielki przyjął chrzest, Ruś Kijowska rozciągała się od Nowogrodu po Krym. Nigdy jednak nie była ona jednolitym państwem, raczej luźną konstelacją księstw, które na przemian zawiązywały sojusze lub toczyły ze sobą wojny. Jednakże w tej części świata karty wciąż rozdawał Konstantynopol i zdecydowanie opłaciło się być chrześcijańskim kneziem, więc pozostali Rurykowicze poszli w ślady Włodzimierza. Zwyczajowo wraz z władcą chrzest przyjmowała jego świta, a potem ci, którym zależało na dobrych stosunkach z dworem: bojarzy, kupcy, rzemieślnicy… Efektem ubocznym tego procesu była slawizacja elit, bowiem cerkiewno-słowiański był nie tylko językiem liturgicznym, lecz i wykładowym w prowadzonych przez duchownych szkołach wszelkich szczebli. Jednakże wieś, a nawet całe biedniejsze dzielnice miast nadal mówiły językami miejscowymi. A co w tym czasie działo się w Moskwie? Nic. Osada o tej nazwie została założona w XII w. przez Jurija Dołgorukiego, który z rozkazu ojca „chrystianizował” zamieszkane przez ugrofinów ziemie. Jego syn Andriej Bogolubski zerwał więzy z Kijowem i ogłosił, że centrum administracyjne i duchowe Rusi „przeniesiono” do stolicy – Włodzimierza (na wschód od Moskwy, ta była jeszcze dziurą). Tyle, że jeżeli byli tam jacyś Rusini to jedynie koloniści Dołgorukiego. Niemniej, to kłamstwo stało się kamieniem węgielnym Księstwa Moskiewskiego (Moskovii).

I nastał wiek XIII, wiek sądu bożego – najazdu Mongołów. Ruś wystawiła koalicyjną armię, lecz kneziowie nie potrafili się dogadać w kwestii dowodzenia. Efekt: klęska nad Kałką (1223). Po bitwie zwycięzcy ułożyli pojmanych kneziów i bojarów na ziemi, na nich ułożono drewniane bale tworząc pomost do bankietu. Żaden nie przeżył tej imprezy. Potem Mongołowie zdobyli i spalili Kijów (1240), odstrzelili trębacza na wieży Mariackiej i dotarli pod Legnicę (1241). Kiedy zaś cofnęli się za linię Dniepru, centrum zdewastowanej Rusi przeniosło się do księstwa Halicko-Wołyńskiego (gdzie też jest miasto Włodzimierz, będące przez jakiś czas jego stolicą). W latach 1253-1308 istniało nawet Królestwo Rusi.

Mongołowie zaś utworzyli Złotą Ordę i zaczęli wprowadzać własne porządki. Najważniejszym ich elementem stała się, zamieszkana głównie przez ugrofinów, Moskovia – zwana „zachodnią rubieżą Ordy”. Chan podniósł ją do rangi Wielkiego Księstwa i każdorazowo zatwierdzał wybór władcy. Kiedy wysyłał do Moskwy swojego przedstawiciela, ów władca witał go na Wzgórzu Pokłonów, oddawał swojego konia i dzierżąc uzdę pieszo prowadził na Kreml. Tam legat zasiadał na tronie, zaś kniaź klękał. I tak sobie rozmawiali. Nikt nie miał wątpliwości, kto jest panem, a kto rabem. Tych władców Moskovii propagandyści potem nazwali, a jakże, „białymi carami”. Poza tym „Pax Mongolica” nie był zbyt uciążliwy. Jeżeli daniny spływały na czas, na wezwanie chana stawiały się wojska, a w ułusie panował spokój, nie mieszali się w sprawy wewnętrzne. Poza tym Mongołowie otworzyli granice i można było bez przeszkód podróżować od Europy do Chin. Jedwabny szlak prosperował jak nigdy, handel kwitł, fortuny rosły. Toteż wkrótce ponad 20% elit Moskovii wywodziło się z Ordy. Przejęły one również jej etos: dążenie do panowania nad światem, absolutyzm władzy, pogardę dla ludzkiej godności i życia oraz przemoc, korupcję i zdradę jako filary polityki. Równocześnie swobodnie działała Cerkiew więc slawizacja szła pełną parą. Tak ukształtował się naród chrześcijański i słowiańskojęzyczny, lecz etnicznie i mentalnie niemający nic wspólnego z Rusią.

W XVI wieku nastał Iwan IV, który koronował się na Cara Wszechrusi – mimo, że Ruś leżała wówczas w granicach Rzeczypospolitej. Moskwę zaczęto nazywać Trzecim Rzymem, a Moskovia uważała się za spadkobiercę Imperium Romanum i zgłaszała pretensje do panowania nad światem. Autorskim pomysłem Iwana była opricznina, system, w którym część państwa została podporządkowana wyłącznie carowi. O tym, która część decydował sam car. Utworzył też swój specnaz – opriczników, którzy bezwzględnie rugowali właścicieli z zajętych ziem mordując wszystkich, którzy okazali choćby cień niezadowolenia. Zamordowali też metropolitę Filipa i wyrżnęli słowiańską enklawę – Nowogród Wielki (dosłownie, rzeź przeżyło góra 10% z 35-tysięcznej populacji). Stalin był pod tak wielkim wrażeniem, że kazał Eisensteinowi nakręcić film „Iwan Groźny” legitymizujący jego czystki. Iwan IV odniósł też kilka zwycięstw i przestał płacić daninę Złotej Ordzie – chociaż, tak naprawdę wcześniej zęby powybijał jej niejaki Timur Chromy zwany Tamerlanem. Wkrótce jednak Moskovia znów opłacała się Ordzie, tym razem Krymskiej. Trwało to aż do czasów Piotra I Wielkiego. To on dekretem z roku 1721 zmienił nazwę Moskovia na Rossija, by uprawomocnić pretensje do Rusi. Przyspieszyło to też fałszowanie historii. Wymyślono Wielkorusów (czyli Rosjan) „starszych braci” (sic!) Małorusów (Rusinów). Proceder rozkwitł w czasach Katarzyny II, która nawet sprowadziła niemieckich historyków niszczących i fałszujących dokumenty w razie potrzeby. Dzieła zaś dokończyli imperialni propagandziści w XIX wieku. Ci mogli pisać co chcieli, byle trzymali się generalnej linii. Skutecznie, skoro nawet nam Rosjanie i Rusini skleili się w jeden byt. Zaś władza Sowiecka wszystkiemu przyklasnęła, wszak panowanie nad światem (eksport rewolucji na bagnetach) miała wpisane w DNA.

Tak, tak, Moiściewy! Kiedy zobaczyłem w TV prezydenta Putina, wywodzącego historię Rosji od Włodzimierza Wielkiego nie zdziwiłem się. Z drugiej strony, jako wyższy oficer KGB musiał on studiować klasyków. A przecież Karol Marks napisał: „Moskowici uzurpowali sobie nazwę Rosja. To nie Słowianie. To Mongołowie i Finowie”. Czy to nie wywołało u niego dysonansu poznawczego?

Pozdrawiam Państwa nieustająco,
Z. M. ♦

Autorzy
Zbigniew Mazgaj

Consultronix

Bibliografia

1. Ruryk (Hrœrikr, Rørik) – Wiking (Wareg), na wpół legendarny protoplasta dynastii Rurykowiczów.

2. Przydomek Długoręki nadano mu, gdyż nader chętnie wyciągał ręce po cudze ziemie.

3. Włodzimierza II Monomacha Wielkiego Księcia Kijowskiego (1112-1125), jednego z najbardziej zasłużonych władców. Był wnukiem cesarza Konstantynopola (przez matkę Annę).

4. Kreml – z j.tatrskiego - fortyfikacja na wzgórzu

5. Ułus – jednostka podziału administracyjnego u ludów koczowniczych

6. w 1547 r. – Rzeczpospolita nigdy nie uznała tego tytułu